Kiedyś miński przyjaciel zaprosił mnie na urodziny. Trochę mnie to zdziwiło, bo wcześniej podobnych imprez nie organizował. Znając go dobrze, zorientowałam się, że to jedynie pretekst na ściągnięcie mnie na Białoruś. Czekał na dworcu z tajemniczą miną, ale znając go byłam przygotowana na taką niespodziankę. Usiłowałam dopytać się, dokąd pojedziemy, ale w odpowiedzi usłyszałam jedynie „do diabła i po wielką miłość”. I nic więcej. Która kobieta odmówiłaby w podobnej sytuacji? Ciąg dalszy tej wizyty, pełnej przygód, to historie tej niezwykłej ziemi i jej polskich śladach.
Niegdyś w Słonimiu, podobnie jak w innych miastach ziemi wileńskiej i nowogródzkiej, mieszkało aż siedem nacji: Polacy, Białorusini, Litwini, Żydzi, Rosjanie, Tatarzy i Karaimi. W okresie międzywojennym funkcjonowały tu kościoły rzymskokatolickie: parafialny św. Andrzeja, niepokalanek, pobernardyński i garnizonowy; jedna cerkiew prawosławna, jeden meczet, dwie synagogi oraz 18 bożnic. Wiosną 1919 roku miasto zdobyły polskie oddziały Mińskiego Pułku Strzelców i Białostockiego Pułku Strzelców i aż do połowy 1920 roku trwały tu krwawe walki z bolszewikami. Odwieczna dzielność jego mieszkańców odzwierciedlona została w herbie, na którym umieszczono złotego lwa z lisem w łapie, ale ten lis nie zwierzę! W heraldyce to dwa […]