Drohobycz, na łamach lokalnej jednodniówki „1863” debiutował Kazimierz Wierzyński, przedwojenne oznakowanie budynku warzelni soli oraz Borysław, kaczałka wydobywająca ropę naftową z płytszych złóż koło tego miasta
Co nowego wiemy o Bruno Schulzu i jego bajkach? Co łączy pewien miejscowy lunapar z II wojną światową? Kim była rodzina Chciuków? Jacy malarze rozsławili to miasto? Czy spod Drohobycza wyruszali „biali kurierzy”? Co to są kaczałki i gdzie występują? Czy w „polskim Klondike” nadal wydobywa się „czarne złoto”? A może są tam kopalnie soli? Na te pytania odpowiem moją opowieścią o ziemi drohobyckiej. Wrażeń nie zabraknie!
Kiedyś tętniło w nich życie, odbywały się bale. Dziś są zrujnowane i stoją puste. Wydaje się, ze zostały zapomniane przez Boga i ludzi. Zniszczono wnętrza, rozgrabiono bądź wywieziono cenne zbiory. Pozostały wspomnienia, czasami pożółkłe zdjęcia z pietyzmem przechowane po całym świecie. Szczęście mają te, które zamieniono na muzea, domy kultury lub zamieszkali w nich nowi właściciele. Ale inne życie w nich niegdyś tętniło i to pozostało w pamiętnikach, zapiskach archiwalnych, opowieściach potomków. Opowiem ich historie. Przywróćmy życie starym murom, a ich wnętrza zapełnijmy żywymi…