
Mini przewodnik o miejscach i ludziach
https://www.facebook.com/Polskie-%C5%9Blady-w-Szwajcarii-107954441863435

Amélie Munier-Romilly i pewien obraz o tematyce polskiej
Amélie Romilly to szwajcarska malarka urodzona w 1788 w Genewie. Jest w Polsce raczej nieznana. Została osierocona w wieku 13 lat i bardzo szybko musiała zacząć pomagać w utrzymaniu rodziny. Około 1805 została uczennicą portrecisty Firmina-Massota, który nauczył ją rysunku, pasteli i malarstwa olejnego. To właśnie on zachęcił ją do wyjazdu do Paryża, gdzie szukając pracy, doskonaliła swoje wykształcenie. Namalowała wiele portretów, doskonaliła swój warsztat malarski. W 1814 r. brała udział w Salonie Paryskim. W Genewie udzielała lekcji młodym studentom. Została również wybrana na honorowego współpracownika Société des Arts. Malowała postaci, używając tak różnych technik, jak węgiel drzewny, litografia, farba olejna, akwarela i pastel. Od samego początku zaczęła zastanawiać się nad kodami przekazywanymi przez gatunek portretu. Przywiązuje dużą wagę do pozy swoich modeli. Do jej sławy w znacznym stopniu przyczyniły się portrety dzieci. W życiu osobistym, jako żona pastora, była świadkiem cierpienia dzieci i warunków życia w biednych rejonach miasta. Obok portretów przedstawiających idealne mieszczaństwo, w którym panuje harmonia i szczęście rodzinne, artystka przedstawia również sceny rodzajowe, w których piętnuje nierówności społeczne. W swoich czasach, jako kobieta i malarka, cieszyła się niejednoznaczną reputacją. Pogodzenie życia rodzinnego z życiem artysty nie było łatwe… Nie zrezygnowała jednak z malarstwa ani z macierzyństwa – urodziła czworo dzieci. Była żoną Davida Munier. W 1830 zdobyła złoty medal na wystawie w Bernie. Była bardzo płodna, namalowała tysiące obrazów. W latach 1820-1856 miała w swoim katalogu około 2500 obrazów. Niestety, jej rękopiśmienne katalogi zaginęły, ale mówi się, że wykonała około 5500 portretów. Jej prace, rzadko sygnowane, znajdują się głównie w rękach prywatnych kolekcjonerów w Genewie. W genewskim Muzeum Sztuki i Historii znajduje się jej dziesięć obrazów, które są charakterystyczne dla jej twórczości.
W zbiorach tego przybytku sztuki, niestety, nie pokazywanym na wystawie stałej a schowanym w magazynach muzealnych, znajduje się obraz przedstawiający matkę zadającą śmierć swoim dwojgu dzieciom i sobie na widok zbliżających się żołnierzy rosyjskich. Nie wiemy dzisiaj, skąd malarka dowiedziała się o historii, którą namalowała. Czy to była wzmianka w miejscowej gazecie czy może ktoś opowiedział jej podobne zdarzenie z dziejów Polski. Tego nie wiemy. Historia musiała być jednak wstrząsająca, skoro zainteresowała szwajcarską artystkę do tego stopnia, ze przeniosła ja na płótno i papier. Muzeum posiada nie tylko ów obraz, ale też kilka szkiców do niego. Tytuł obrazu to „Scena polskich masakr”, a tytuł szkiców – „Studium z wojen polskich”. Obraz i studia pochodzą z XIX wieku. Do wykonania szkiców na szarym papierze malarka użyła węgla drzewnego i białej kredy. Obraz i szkice do 1908 należały do Arthur Chenevière, założyciela i dyrektora Banku Chenevière (1868-1890), dyrektora Kasy Oszczędności, Banku Paryskiego i Banku Holenderskiego, współzałożyciela Deutsche Vereinsbank we Frankfurcie. Był on też radcą miejskim Genewy (1857-1864) oraz deputowanym do Zgromadzenia Konstytucyjnego w 1862. Wybrany został na radnego stanu na lata 1864-1871, ale jego wybór został zakwestionowany 21 sierpnia 1864 i następnego dnia doprowadził do strzelaniny w Genewie przy Chantepoulet. Mając spory majątek, był mecenasem sztuki i właśnie w jego reku znajdowały się też obrazy Amélie Munier-Romilly. Wspomniany obraz i szkice wysłano na wystawy do Rapperswilu i Zurychu. Pod koniec lat 80. wspomniane dzieła malarskie zostały odrestaurowane, oczyszczone, naprawiono rozdarcia, obrazy oprawiono w ramy. A wracając do postaci malarki dodam jeszcze, że zmarła w 1875 w Genewie.
Antoni Malczewski i jego dwa szczyty
Antoni Malczewski pochodził z Wołynia i z nim był związany, uczył się w sławnych „Wołyńskich Atenach” – Liceum w Krzemieńcu. Ten mało znany dzisiaj poeta – przedstawiciel polskiego romantyzmu – wyjechał z Warszawy za granicę w 1817. W swojej podróży zawędrował między innymi nad jezioro Leman. Miał wówczas 24 lata. Zatrzymał się Vevey. Następnie prawie rok spędził we Włoszech i na południu Francji. W lecie 1818 wrócił do Szwajcarii, tym razem do Genewy, i wtedy przedsięwziął wyprawę na Górę Białą.
Malczewskiego, czemu trudno się dziwić, zachwycały:
„brzegi Genewskiego Jeziora nade wszystko mi się podobały. Przypatrywałem się lodowatym wierzchołkom Gór Szamuńskich i ubolewałem gdym przy zachodzie słońca nie mógł ich już widzieć lub gdy obłoki skrywały ich wierzchołki przed moim wzrokiem. Na koniec podczas pięknego jednego wieczoru w lipcu tak mnie wspaniały widok Góry-Białej zachwycił, żem postanowił przypatrzeć jej się z bliska”.
Genewa byłą wtedy miejscem, z którego organizowano wycieczki do doliny Chamonix i w okolice Mont Blanc. Młody człowiek zamierzał próbować wejścia Górę Białą nową trasą. Zafascynowany ujrzaną po drodze Aiguille du Midi (3795 m n.p.m.) postanowił również wejść i na nią. Zaś szczyt Mont Blanc osiągnął 4 sierpnia 1818.
„Co się tyczy zwiedzenia Góry-Białej, o której mam mówić, droga moja była prawie taż sama, którą niegdyś przebywał Pan de Saussure, w towarzystwie 11 przewodników poszedłem przez górę La Côte zwaną. Nocowaliśmy na skałach Grands-Mulets, a nazajutrz, 4 sierpnia, o godzinie pół do pierwszej wstąpiliśmy na wierzchołek (…). Czas był piękny (…) Zostawaliśmy półtorej godziny na wierzchołku góry, z której widok był zachwycający (…) Opuściliśmy więc ten jedyny w świecie widok, i około godziny szóstej wieczorem przybyliśmy do skał Grands-Mulets.”
Wyprawa Malczewskiego była osiągnięciem potrójnym. Po raz pierwszy bowiem został zdobyty północny szczyt (czy też jak wtedy mówiono – sterta) Aiguille du Midi. Malczewski był pierwszym Polakiem, który wszedł na Mont Blanc i jednym z pierwszych cudzoziemców, którzy osiągnęli ten najwyższy szczyt Europy. Miał wówczas 25 lat.
Informację o wejściach na Mont Blanc zamieszczała lokalna prasa – tak było też w przypadku zdobycia najwyższej góry Europy przez Malczewskiego. „Gazette de Lausanne” z 11 sierpnia 1818 podała wiadomość:
„że Polak p. Antoine Malczesky, dotarł na szczyt Mont Blanc oraz, że mu się powiodło odkryć między lodowcami drogę aż na Aiguille du Midi, gdzie dotychczas jeszcze nikt nie dotarł. Ten odważny cudzoziemiec po zebraniu wielu cennych obserwacji wyjechał teraz do Genewy”.
Malczewski w czasie swojej wyprawy prowadził badania ciśnienia i temperatury powietrza. Po powrocie na życzenie szwajcarskich uczonych miał napisać sprawozdanie ze swojej wyprawy. Opis wejścia na Aguille du Midi i Mont Blanc przez Malczewskiego, w formie listu do profesora Picteta, z którym poeta i alpinista jednocześnie kontaktował się ukazał się w wydawanej w Genewie „Bibliotheque Universelle” jesienią 1818, podpisany jedynie jego inicjałami.
„W podróży mojej na szczyt góry Mont-Blanc, gdzie przez dwie godziny pobytu doznałem uczuć, jakich już zapewne w życiu moim nie doświadczę, w podróży tej straciłem żywy z oczu i myśli dziedzinę, na której panuje człowiek, i tylko z jego siedziby przedmioty białej farby, a te właśnie, których swą władzą odmienić nie zdołał, rozróżnić się dawały: i tak widoczne były jeziora: Genewskie, Neuchatel, Morat, Bienne itd., jakby rozciągnięte na mroku żagle, kiedy domy, miasta nad ich brzegami stojące, barwy, blaski ciemną mgłę tworzyły; podobnie rozpoznać było można lodozwały (Glacier), kiedy łąki, lasy, góry nawet znacznej wyniosłości lecz niższego rzędu, w szary koło nich mieszały się tuman. Nic jednak wspanialszego i dzikszego, jak widok z góry Mont Blanc; ale gdy różny zupełnie od znajomych widoków, inaczej go sobie wyobrazić niepodobna, jak wystawując się uniesionym przez jakiego dobrego czy złego ducha w chwili, gdy Bóg Chaos utwarzał. Wszystko co dziełem człowieka, znika przez swoją małość; tysiące gór olbrzymich z granitowymi szczytami lub śnieżnymi tarczami, niebo prawie czarnego koloru, słońce przyćmione, blask rażący od śniegu, rzadkie powietrze, a stąd krótki oddech i szybkie bicie pulsu, nadludzkim jakimś czuciem i uczuciem przejmują śmiertelnika, i pewny jestem, iż oprócz innych przyczyn, nawet dla niezmiennej różnicy tego dziwnie górnego widoku a słabości naszych zmysłów, nikt by go dłużej znieść nie potrafił”.
Antoni Malczewski przebywał nad Lemanem jeszcze ponad dwa miesiące.
Antoniego Edwarda Odyńca z Adamem Mickiewiczem wędrówki po Szwajcarii
Obaj wspomniani wyżej panowie w sierpniu 1829 roku spotkali się w Karlsbadzie i razem odbyli ponad rok trwającą podróż do Niemiec, Włoch i Szwajcarii. Do Genewy przyjechali od strony francuskiego Chamonix. Trasa ich podróży prowadziła z Włoch, przez przełęcz Simplon, Martigny i Chamonix.
W lipcu 1830 Mickiewicz i Odyniec, w towarzystwie kilku przygodnych wędrowców, zatrzymali się na nocleg w wiosce Simplon. Następnego dnia podeszli na przełęcz Simplon (2005 m n.p.m.) i zeszli do Brig, skąd dyliżansem pojechali do Sionu i Martigny. Dużą część doliny Rodanu przebyli nocą. W Martigny krzyżują się dwie wielkie drogi alpejskie – przez Simplon i przez Przełęcz Św. Bernarda. Z Martigny poszli kilka kilometrów w kierunku St. Maurice, aby zobaczyć słynną kaskadę Pissevache. Tworzy ją potok Salanfe wypływający spod Dents du Midi spadający ze znacznej wysokości, zasilając wody Rodanu.. Podróżnicy podziwiali położony niedaleko wąwóz Triencki (Gorges du Trient). Na nocleg powrócili do Martigny. Dalsza trasa prowadziła przez przełęcz Balme.
W Genewie Mickiewicz i Odyniec pierwsze kroki skierowali do domu państwa Chlustin, z którymi często widywali się w Rzymie. Nie zastali natomiast nad Lemanem państwa Ankwiczów, którzy wraz z córką Henrietą Ewą byli właśnie w Paryżu. Dodajmy, że owa panna była kolejną miłością sławnego poety. Dzięki pomocy przyjaciół obaj panowie znaleźli mieszkanie przy placu Molard w centrum miasta.
Mickiewicz i Odyniec prowadzili ożywione życie towarzyskie. Spotykali się przede wszystkim z miejscowymi Polakami, których wówczas nad Lemanem mieszkało około dwudziestu. Większość wieczorów spędzali w towarzystwie państwa Ankwiczów, którzy z córką wrócili z Paryża i wynajęli mieszkanie przy reprezentacyjnej ulicy rue Corraterie u podnóża Starego Miasta. W Genewie Adam Mickiewicz i Antoni Odyniec przebywali do połowy października 1830, robiąc wycieczki, między innymi do położonego o kilka kilometrów od Genewy Ferney, znanego z pobytu Woltera, do Coppet leżącego nad Lemanem, gdzie mieszkała do niedawna pani de Staël (zmarła w 1817), znana pisarka oraz na masyw Salève. Według zapisów Odyńca atmosfera ich pobytu była beztroska, pełna młodzieńczej werwy i humoru, oraz romantycznych przeżyć i nastrojów.
Adam Mickiewicz i Antoni Odyniec oraz Zygmunt Krasiński wybrali się w Alpy Berneńskie. Wycieczkę rozpoczęli 14 sierpnia. Statkiem parowym „Leman” przybyli do Vevey, skąd pieszo przeszli do Montreux. Weszli na Dent de Jaman (1879 m n.p.m.). Różnicę wysokości ponad 1400 m pokonali w trzy godziny. Z Montreux uczestnicy wycieczki udali się dwoma konnymi powozikami przez Chateaux-d’Oex w dalszą podróż.
Bolesław Limanowski z Kresów do Szwajcarii
Urodził się w 1835 w Podgórzu na ziemi brasławskiej. Niedaleko jego rodzinnych stron płynęła szeroko rozlana piękna rzeka Dźwina. Przodkowie jego ojca wywodzili się z litewskich Limanowskich, zaś matki, Katarzyny z Wysłouchów, rodzinne gniazdo było w powiecie kobryńskim na Polesiu. Mało kto pamięta dzisiaj, kim był. A był historykiem, socjologiem, politykiem, działaczem socjalistycznym i niepodległościowym. Początek jego życia to dalekie Kresy Rzeczpospolitej, ale w trakcie działalności politycznej i społecznej los rzucał Limanowskiego i jego rodzinę także na ziemię Helwetów.
Bolesław Limanowski przyjechał do Genewy w październiku 1878, już jako znany teoretyk socjalistyczny. Początkowo działa w grupie wydającej pismo „Równość”. Redakcja mieściła się na drugim piętrze domu, na tym samym piętrze mieszkał Limanowski. W swoich bardzo obszernych Pamiętnikach napisał:
„Był to dom narożny. Jedno z naszych okien wychodziło na rozległą łąkę, oddzielającą Plainpalais od Champel. Mieszkanie nasze znajdowało się na drugim piętrze. Składało się z trzech pokojów, jednego ciemnego pokoiku, kuchni i wychodka; mieliśmy też piwnicę – na skład węgli i wina”.
Po jakimś czasie Limanowski wycofał się z redakcji, nie znajdując u kolegów zrozumienia dla swej postawy, godzącej socjalizm z patriotyzmem i walką o niepodległość i wraz z Zygmuntem Balickim założył Socjalistyczne Stowarzyszenie „Lud Polski”. Z ramienia stowarzyszenia w 1881 uczestniczył w Międzynarodowym Kongresie Socjalistycznym w Chur w Szwajcarii. Mieszkał tu do 1885 z żoną i małoletnimi synami W 1880 Limanowski starał się daremnie o przyznanie obywatelstwa genewskiego i – co za tym idzie – szwajcarskiego. Podobno nie chciano mu go udzielić, podejrzewając go o gorliwy katolicyzm, ponieważ posyłał syna Mieczysława do szkółki prowadzonej przez katoliczkę. Gdy jako powód podano Limanowskiemu, że nikt go nie zna Genewie, on zapisał się do towarzystwa gimnastycznego. I to jednak nie pomogło w uzyskaniu obywatelstwa.
W 1883 Limanowscy przeprowadzili się do innego domu, w pobliżu:
„na tej samej ulicy, w oddaleniu zaledwie kilku domów, z przeciwległej strony, w dwupiętrowej kamienicy, której zewnętrzny koszarowy wygląd raczej odstraszał, niż zachęcał do zamieszkania w niej. Jednak mieszkanie okazało się wspaniałe. Zajmowało ono całe pierwsze piętro”.
Do Limanowskich należał też ogródek z drzewami owocowymi oraz krzewami agrestu i malin.
Limanowski był także prezesem honorowym tymczasowego zarządu Polskiego Skarbu Wojskowego w 1912, zastępcą przewodniczącego Prezydium Komitetu Obywatelskiego Polskiego Skarbu Wojskowego w sierpniu 1914, a za czasów II Rzeczypospolitej senatorem I, II i III kadencji w latach 1922–1935.
Bracia Bronarscy
Było ich dwóch – starszy Ludwik i młodszy Alfons. Obaj urodzili się na dawnych Kresach Rzeczpospolitej. A więc według starszeństwa. Najpierw słów kilka o czołowym polskim chopinologu.
Ludwik Bronarski urodził się we Lwowie w 1890. Jego pasją była muzyka. Studiował kompozycję, muzykologię i grę na fortepianie na uniwersytecie wiedeńskim w latach 1909–1913. W 1914 osiadł na stałe we Fryburgu w Szwajcarii. Tam, na uniwersytecie dalej studiował muzykologię i w tej dziedzinie zrobił doktorat w 1919. W tym samym czasie, dokładnie od 1914 był profesorem Konserwatorium we Fryburgu i kierownikiem Zakładu Teorii i Historii Muzyki. Wykładał historię muzyki polskiej oraz teorię muzyki, prowadził też klasę fortepianu. Przeszedł na emeryturę w 1967. Należał do Związku Kompozytorów Polskich oraz Chopin-Gesellschaft w Wiedniu. Jednym z najważniejszych kompozytorów, nad którego twórczością pochylał się z wielką uwagą oraz starannością był Fryderyk Chopin.
We Fryburgu nad Sariną udzielał się jako pianista – miał jednak ambicje, by kontynuować karierę naukową i nie zaprzestawać badań muzykologicznych. Z Ignacym Janem Paderewskim i Józefem Turczyńskim zainicjował i zrealizował edycję Dzieł wszystkich Chopina w 21 tomach. Te prace zabrały im 12 lat, zostały ukończone w 1961. Jako pierwszy opublikował pozostające wcześniej w rękopisie w Bibliotece Konserwatorium w Paryżu dzieła Chopina – Nokturn c-moll, Largo Es-dur oraz Cantabile B-dur. Wyszukiwał ślady twórczości innych kompozytorów u Chopina, analizował jego styl. Jego obszerna monografia Harmonika Chopina to fundamentalne opracowanie tematu, unikalne w skali europejskiej. Bronarski był popularyzatorem polskiej kultury w Szwajcarii, współpracował z redakcją genewskiego wydawnictwa Publications Encyclopediques sur la Pologne , pismami „Muzyka”, „Schweizerische Muzikzeitung”, „La Revue Musicale”. Wygłaszał odczyty o Chopinie i Paderewskim u siebie we Fryburgu, Genewie, Neuchâtel.
Publikował w Szwajcarii, Polsce, Włoszech artykuły w różnych wersjach językowych (po polsku, niemiecku, francusku, włosku), dzięki czemu dostępność wyników jego badań była szeroka.
W Szwajcarii nie znalazł się sam – na emigrację zdecydowała się cała rodzina: rodzice oraz brat Alfons, który także po studiach w Wiedniu – na kierunkach filologii i literatury romańskiej, germańskiej i słowiańskiej – we Fryburgu kontynuował naukę w katedrze slawistyki i tam w roku 1918 zrobił doktorat. Od 1920 pracował jako sekretarz w Redakcji Wydawnictw Encyklopedycznych o Polsce Wydziału Narodowego Polskiego w Ameryce z siedzibą we Fryburgu, a następnie w Genewie.
W centrum Fryburga przy ulicy Lozańskiej pod numerem 24 stoi stara kamienica, która należała do braci Bronarskich, a obecnie jest administrowana przez Fundację Domu Polskiego. Przy wejściu po prawej stronie umieszczono tablicę pamiątkową, odsłoniętą 24 października 1998.
Jego brat Alfons przyszedł na świat w Tłumaczu na ziemi ukraińskiej. Był wieloletnim attache prasowym Poselstwa Rzeczpospolitej w Bernie w latach 1927-1945, później wykładowcą literatury polskiej w Neuchastel i Fryburgu. Jego zasługą jest powołanie Muzeum Kościuszki w Solurze i wznowienie działalności Muzeum Polskiego w Raperswilu po wywiezieniu zborów do Polski, mnóstwo publikacji, książek i artykułów, po polsku, francusku i niemiecku, poświęconych różnym aspektom stosunków polsko-szwajcarskich. Równolegle z tą działalnością Bronarski wykładał literaturę polską w Neuchâtel i we Fryburgu. W latach 1927–1930 publikował broszurę w języku francuskim o stosunkach polsko-szwajcarskich. Był autorem licznych artykułów i notatek dotyczących spraw polskich, które publikowano w szwajcarskiej prasie. Do najważniejszych publikacji Alfonsa Bronarskiego zalicza się Les realtione entre „Qvo vadis” d’Henri Sienkiewicz et les littératures romanes oraz Relations intellectuelles entre la Suisse et la Pologne. W 1945 w Lozannie wydano L’Italie et la Pologne Au cours de siecles oraz pracę na temat poematu Juliusza Słowackiego „W Szwajcarii” i jego geneza. W 1951 był autorem przyczynek do dziejów twórczości poety opublikowany w Londynie w Księdze Zbiorowej wydanej w stulecie śmierci. Pełnił funkcję prezesa Związku Organizacji Polskich w Szwajcarii. Pod koniec życia zaangażował się w działalność społeczną, uczestniczył w organizacji uroczystości w rocznice śmierci Tadeusza Kościuszki, a w latach 1963–1964 zorganizował w Szwajcarii obchody 600-lecia powstania Uniwersytetu Jagiellońskiego. Alfons Bronarski zmarł w 1965, spoczywa na cmentarzu w Bourguillon we Fryburgu, obok swojego brata.
Bracia Zamojscy
Synowie ordynata Stanisława Zamojskiego i Zofii z Czartoryskich studiowali w Genewie w okresie gdy Republika Genewska stała się częścią Konfederacji Szwajcarskiej. Starsi synowie – Konstanty i Andrzej – studiowali na Akademii Genewskiej w latach 1817-1819 filozofię i prawo. Młodsi – Jan i Władysław literaturę. Poza Akademią uczyli się łaciny, matematyki, śpiewu, a także chodzili na publiczny kurs fizyki eksperymentalnej „wybornie dawany przez profesora Pictet”. Towarzyszący im Karol Sienkiewicz, przyszły bibliotekarz u Czartoryskich i w Bibliotece polskiej w Paryżu, uczył historii i literatury polskiej. Wstawali o świcie, przed szóstą rano, a zajęcia trwały do szóstej po południu. Koszty kształcenia czterech młodych Zamojskich niewątpliwie były znaczne.
Do Genewy odwiózł ich ojciec. W 1818 odwiedziła ich ciotka Maria z Czartoryskich, ks. Wirtemberska, siostra księcia Adama, autorka Malwiny czyli domyślność serca, która, powracając z Włoch, zatrzymała się w Genewie na kilka miesięcy.
Po jej wyjeździe młodzi Zamojscy wykorzystali wakacje na zwiedzenie Szwajcarii i Lombardii. Do Vevey dojechali powozem, a potem szli pieszo przez góry do Oberlandu. Następnie zwiedzili Lucernę i Zurich. Przeszli przez górę Righi i przełęcz Św. Gotharda. Dotarli trakcją konną do Mediolanu. Powrócili przez Simplon i kanton Valais do Genewy. Zachwycali się oglądanymi widokami, ale jednak najbardziej okolicą Jeziora Genewskiego.
Na początku września przyjechała ich matka z córkami Celiną i Jadwigą oraz bratem Zdzisławem. Wspólnie wybrali się jednokonnymi wózkami do francuskiego Chamonix. Następnie do Montanvert z pięknym widokiem na Morze Lodów. Po kilku dniach dotarli do klasztoru na Górze Św. Bernarda. Wrócili przez stare, z wielkimi tradycjami, miasteczko St. Maurice i Vevey. Matka pozostała nad Lemanem aż do wiosny. W następne wakacje bracia Zamojscy wybrali się konno wzdłuż Jury. Dotarli do Val de Joux, Orbe, Neuchâtel i Bazylei.
Pobyt w Szwajcarii dla młodych był też czasem poznawania innych ludzi. W Genewie było w tym czasie wielu Polaków. Władysław miał powodzenie u kobiet, ale jak pisał: „mimo wszelkich ponęt, ułatwień, namów, pobudek do złego, ksiądz Vuarin był górą i, jeżeli mnie nie ustrzegł od zapamiętałej ochoty do nich i do zabaw, to nas wszystkich ustrzegł od grzechu i zepsucia przez cały czas pobytu naszego w Szwajcaryi”. Starsi bracia Konstanty i Andrzej na dalsze studia przenieśli się do Edynburga, a młodsi – rok później – do Berlina. August Zamojski, najmłodszy z braci, przybył na studia do Genewy w 1829. Zapisał się na kurs filozofii jako student zwyczajny. W Księdze Rektorskiej wpisany jest pod Nr 8341.
Conrad w Genewie
Przy genewskiej Avenue de la Roseraie stoi piętrowy dom, na ścianie którego znajduje się tablica ku czci Josepha Conrada Korzeniowskiego. Obok znajdował się stary, obszerny ogród, z którego dzisiaj pozostały już tylko fragmenty. Pisarz mieszkał tu podczas swoich pobytów w mieście nad Lemanem. Niedaleko płynie rwąca rzeka Arva o zielono-mlecznym odcieniu wody.
Conrad czterokrotnie był w Genewie i zawsze zatrzymywał się w hotelu-pensjonacie „La Roseraie” w Champel-les-Bains, wówczas pod Genewą. Obecnie jest to jedna z dzielnic miasta. Champel było pod koniec XIX wieku znanym uzdrowiskiem. Pisarza sprowadzały tam przede wszystkim problemy zdrowotne. W 1891, dokładnie 20 maja przyjeżdża tam na miesięczną kurację i pozostaje tam do 14 czerwca. To jest jego przyjazd nad Leman numer jeden. Champel i ową willę przy alei Roseraie odwiedza kolejny raz w sierpniu 1894. Wtedy, podczas miesięcznego pobytu, rozpoczyna pisanie „Wyrzutka”, którą kontynuuje w następnym roku. W kolejnym roku, w czasie majowego pobytu nad Arvą poznaje pannę Emilie Briquel.
Kim była owa dziewczyna? Matka z córką i guwernantką przebywały w pensjonacie „La Roseraie” w Champel-les-Bains. One również przyjechały do tej miejscowości znanej i chętnie odwiedzanej dla popularnych wówczas zabiegów wodoleczniczych – hydroterapii, które wraz z górskim powietrzem miały korzystnie wpływać na zdrowie. Pisarz i panna zaprzyjaźnili się. Nawet po wyjeździe Korzeniowskiego korespondowali ze sobą. Emilie tłumaczyła na język francuski „Szaleństwa Almayera”.
Odbywali wspólne przejażdżki łódką po jeziorze. Pływali do La Belotte, niewielkiej miejscowości letniskowej z małą plażą, leżącej wtedy na północno-wschodnich obrzeżach miasta, a dzisiaj będącej jedną z elegantszych dzielnic Genewy. Kolejny cel wyprawy to położone na drugim, północnym brzegu Jeziora Lemańskiego Versoix, odległe o cztery kilometry. Popłynęli też do położonego na południowym brzegu Coppet. Jak pisała w swoim dzienniku Emilie:
„przemierzając jezioro we wszystkich kierunkach, goniąc małe żaglówki”.
Kolejne dni były dalszym rozwojem zacieśniania się oczarowania Conrada i Emilie. Jadali wspólne posiłki, Emilie grywała na pianinie, skrzypcach. Conrad lubił muzykę Chopina, Schuberta. Rozmawiali o literaturze. Spotykali się w bibliotece, w tramwaju, potem były wspólne powroty do hotelu, spacery, gra w domino, bilard. Emilie i Conrad wieczorami grywali w krokieta w ogrodzie pensjonatu.
W początku lutego 1896 Conrad dowiedział się o zaręczynach Emilie z doktorem Edmondem Lalitte. On sam 24 marca 1896 żeni się z urzędniczką Jessie George.
Jeszcze dwukrotnie przyjeżdża z rodziną do Champel na leczenie syna Borysa. Pisze też powieść zatytułowana „W oczach Zachodu”, której akcja rozgrywa się w Genewie.
Ewelina Hańska w Szwajcarii
Ewelina Hańska pochodziła ze znamienitego rodu Rzewuskich. Była siostrą pisarza Henryka Rzewuskiego i Karoliny Sobańskiej, która była rosyjskim szpiegiem towarzyszącym Adamowi Mickiewiczowi podczas wyjazdu na Krym. Ewelina w 1819 wyszła za mąż za hrabiego Wacława Hańskiego, zamożnego ziemianina, starszego od niej o 25 lat. Urodziła sześcioro dzieci, z których przeżyła tylko córka, Anna. W Wierzchowni (Ukraina), gdzie mieszkała, czytała dużo francuskich gazet i powieści, co doprowadziło ją do odkrycia dzieł Honoré de Balzaca, którego stała się gorącą wielbicielką. Jesienią 1831 wysłała anonimowy list do Balzaca, podpisany „Cudzoziemka”. List dotarł do pisarza 28 lutego 1832. Balzac potwierdził otrzymanie go w ogłoszeniu w „La Gazette de France” z 2 kwietnia 1832. Ponieważ gazeta była w Rosji zakazana, 7 listopada 1832 wysłała kolejny list z prośbą o potwierdzenie odbioru w „La Quotidienne”, co Balzac uczynił. Stała korespondencja rozpoczęła się w lutym 1833 za pośrednictwem Henriette Borel, która była guwernantką Anny. W ciągu następnych osiemnastu lat Balzac wysłał do niej 414 listów. Od trzeciego listu wyznaje jej dozgonną miłość, mimo że nigdy jej nie widział i nic o niej nie wiedział. Chcąc poznać pisarza, Ewelina namówiła męża, aby pojechali do Neuchâtel w Szwajcarii.
Po raz pierwszy spotkali się 25 września 1833 nad brzegiem jeziora Neuchâtel. Hrabia Hański był małomówny, nieco ekscentryczny. ale kulturalny. O nic żony nie podejrzewał, o żadne romanse ani pomysły na nie. Chętnie nawiązał znajomość z francuskim pisarzem. Kochankom z trudem udaje się spotkać bez świadków na kilka godzin, ale to wystarcza pisarzowi, który wraca do Paryża szaleńczo zakochany, a hrabina nie pozostaje nieczuła na jego urok. Wkrótce spotkał się z nią ponownie w Genewie, gdzie przebywał od połowy grudnia 1833 do końca stycznia 1834. 25 grudnia 1833 Balzac przyjechał do Genewy i zatrzymał się w Hôtel de l’Arc. Następnie przeniósł się w pobliże domu Mirabeau, w którym mieszkali Hańscy. W Genewie spędził czterdzieści sześć dni. W niedzielę 26 stycznia kochankowie mogli się wreszcie zobaczyć. Był to „niezapomniany dzień” dla pisarza.
Z pewnością Ewelina z mężem i z panem Balzakiem spacerowali po genewskich bulwarach. Najsławniejszym jest Promenade de la Treille znajduje się na starym mieście w Genewie. Biegnie między kamienicami przy Rue des Granges, Hôtel-de-Ville i wałami obronnymi z widokiem na Park Bastionów. W latach 1516-1518 władze Genewy zakupiły kilka działek z wiejskimi zabudowaniami gospodarczymi, aby stworzyć platformę ułatwiającą obronę budynków rządowych. W 1558 na tej rozległej przestrzeni po raz pierwszy przeprowadzono akcję sadzenia drzew. Od końca XVI do końca XVII wieku teren ten był stopniowo powiększany i rozbudowywany, z nowymi nasadzeniami, zwłaszcza drzew morwowych, z których dwa ostatnie zniknęły w 1632, a ich miejsce zajęły wiązy i lipy. Promenada stała się jednym z najpopularniejszych miejsc spotkań w mieście. Ponieważ drzewa na promenadzie były w złym stanie w 1721 zastąpiono je dwoma rzędami kasztanowców. Ustawiono nowe, drewniane ławki, z których ostatnia miała długości 238 metrów. Mierząca 120 metrów ławka byłaby najdłuższą na świecie.
Spotykali się rzadko. Ewelina owdowiała w 1841, ale dopiero 14 marca 1850 zgodziła się zostać Madame de Balzac. Ślub wzięli w Berdyczowie. Balzac przyjeżdżał do Wierzchowni Hańskich, zachwycał się wielkim majątkiem i jego urządzeniem. Również po ślubie z Eweliną przez krótki czas oboje pozostali w domu na Ukrainie. Pięć miesięcy później pisarz wrócił do Francji i zmarł w Paryżu. To było osiemnaście lat miłości, szesnaście lat oczekiwania, dwa lata szczęścia i sześć miesięcy małżeństwa. Z tej pięknej historii zachowało się ponad czterysta listów Balzaca – listy madame Hańskiej uległy zniszczeniu. Ona sama została pochowana na cmentarzu Père-Lachaise w grobie Balzaca.
Genewski epizod Marii Szymanowskiej
Maria Szymanowska, sławna pianistka, teściowa Adama Mickiewicza, odbyła w latach 1823-1826 podróż do krajów Europy Zachodniej w towarzystwie swojej siostry Kazimiery Wołowskiej i brata. Zatrzymała się m.in. w Marienbadzie, dłużej w Weimarze, gdzie widywała Johanna Wolfganga Goethego. W Paryżu dała kilka koncertów. We wrześniu 1825 roku w drodze z Paryża do Mediolanu zatrzymała się w Genewie, gdzie też dała koncert. Miała wówczas 35 lat. O genewskim koncercie wspomina kompozytor, Michał Kleofas Ogiński, gdy pani Szymanowska pianistka Ich Cesarskich Mości cesarzowych Rosji, dała tam koncert publiczny, po ogólnych oklaskach cała obecna tam socjeta głośno domagała się, aby wykonać jeszcze polonez Ogińskiego. (…) uprzejma artystka z wdziękiem przychyliła się do życzeń publiczności, zbierając jeszcze liczniejsze oklaski.
Nad Lemanem zachwyciła się piękną barwą jeziora, którą często potem wspominała. Woda była błękitna jak szafir, a wypływającego z niego Rodanu zielona jak szmaragd. Popłynęła na piękną wysepkę, poświęconą pamięci „Russo” i nazwaną jego imieniem. Przy zachodzie słońca oglądano ośnieżony szczyt Mont Blanc widziany czasem znad brzegów jeziora. Obejrzała także ówczesną sensację genewską – wypchanego słonia, którego miano „zabić” strzelając doń z armaty. Krótki był pobyt nad Lemanem pani Marii, ale na lata pozostał w jej wdzięcznej pamięci.
Grzegorz Nowak – polski dyrygent w Szwajcarii
Grzegorz Nowak urodził się w 1951 w Poznaniu, tam też skończył Akademię Muzyczną. uczył się dyrygentury, kompozycji i skrzypiec. W 1984 wygrał Międzynarodowy Konkurs Dyrygencki imienia Ernesta Ansermeta, zdobywając Grand Prix Patek Philippe i wszystkie nagrody specjalne, w tym Rolex Prize, Swiss Prize i American Patronage Prize. Skoro padło nazwisko Patka, to od razu możemy skojarzyć miejsce, w którym odbywał się ów konkurs. Była to oczywiście Genewa. Pisząc o Szwajcarii, warto jeszcze wspomnieć, że Nowak otrzymał w Bazylei Europejską Nagrodę Rozwojową dla Europejskiego Muzyka Roku.
Laury te otworzyły artyście dostęp do pulpitów kapelmistrzowskich wielu czołowych orkiestr. Prowadził przedstawienia operowe w Monte Carlo, Szwajcarii, Niemczech, Polsce, Anglii i Szwecji, we Włoszech oraz w USA i Kanadzie. Często współpracował z innym polskim muzykiem mieszkającym w Szwajcarii – Krystianem Zimermanem. Podczas koncertów występował z Marthą Argerich czy Władimirem Aszkenazym.
Jest założycielem i dyrygentem zespołu „Sinfonia Helvetica”, który zbiera się raz do roku w sezonie letnim i daje serią koncertów w zachodniej Szwajcarii – to festiwal „Musique et amitié”.
Henryk Nakwaski – zajęty losem swego kraju
Henryk Nakwaski urodził się w 1800 w Lipnikach koło Płocka. Był synem Franciszka, prefekta Warszawy, później senatora i wojewody. Matka, Anna Krajewska, była pisarką. Henryk ożenił się w 1826 z Karoliną z Potockich Starzyńską. W 1931 został posłem na Sejm z okręgu bracławskiego. Po powstaniu listopadowym zamieszkał początkowo w Dreźnie, później w Paryżu, ostatecznie w Villard koło Vevey nad Lemanem.
„Jest to mężczyzna żywy, porywczy o płomiennej wyobraźni. Zajęty bezustannie losem swego kraju, swoich nieszczęsnych rodaków wygnanych jak on” – pisała o nim Annette Dufour, współpracująca z nim przy zbieraniu funduszy na pomnik Klaudyny Potockiej.
W latach 1837-1838 Nakwaski prowadził też jako korespondent „Komisji funduszów emigracyjnych i towarzystw dobroczynności dam polskich w Paryżu” zbiórkę pieniędzy w Szwajcarii, a w szczególności w Vevey i Genewie na wsparcie rodaków, a także na szkolenie ich w zawodzie zegarmistrzowskim.
Latem 1837 roku odwiedziła Henryka jego matka. Przyjechała własną karocą. W opublikowanych wspomnieniach opisuje podróż statkiem z Vevey do Genewy. Taki rejs kosztował 5 franków, czyli 8 polskich złotych dla pasażerów pierwszej klasy, którzy korzystali dodatkowo z salonu dla dam i mieli wydzielone miejsce dla „cierpiących na chorobę morską”. Pozostali pasażerowie płacili o połowę mniej. W drodze powrotnej do kraju Nakwaska przejeżdżała przez szwajcarski Fryburg, gdzie wielkie wrażenie na niej zrobił most wiszący („dróciany”) nad rzeką Sariną, zaledwie trzy lata wcześniej.
W 1938 Nakwaski pomagał Adamowi Mickiewiczowi w zainstalowaniu się w Lozannie, w czasie gdy Mickiewicz starał się o katedrę na tamtejszej Akademii.
We wrześniu 1839 Nakwascy przenieśli się do Lancy, miejscowości wówczas leżącej pod Genewą. Na ogólnym zebraniu Polaków mieszkających w Genewie, w listopadzie 1839, Nakwaski przedstawił „pomysł urządzenia stosunków między Polakami w Szwajcaryi osiadłymi”. W grudniu uchwalono pierwszą Ustawę Dozoru Skarbony Polskiej w kantonach Genewskim i Wodyjskim. W kwietniu 1847 na podobnym zebraniu przyjęto nową Ustawę Dozoru Genewsko-Polskiego, regulującą także sprawę czytelni polskiej. W skład zarządu powołano Nakwaskiego, Kisielewskiego i Stryjeńskiego. Nakwaski przewodniczył Dozorowi do 1854, angażując się w działania wspierające powstanie poznańskie 1948 oraz ochotników szwajcarskich do Legionu tworzonego przez Mickiewicza we Włoszech.
Nakwaski nie ustawał w podejmowaniu przeróżnych inicjatyw na rzecz emigracji polskiej. Jedną z nich był pomysł utworzenia zakonu Tułaczy.
W 1859 opublikował Mapę Europy według narodowości i interesów ludów. W dołączonym tekście uzasadnia potrzebę spojrzenia na Europę nie z punktu widzenia monarchów i rządzących, ale narodowości i interesów ludów. Stwierdził też w nim, że bez uznania trzech narodowości „Słowian środkowych, Węgrów i Polaków nie będzie nigdy ani pokoju, ani ładu, ani spokoju w Europie”. Rok później napisał broszurę o Kwestii emancypacji chłopów w Polsce. W 1856 otrzymał obywatelstwo szwajcarskie. Angażował się więc także w działalność różnych szwajcarskich stowarzyszeń. Wziął udział, a nawet był jednym z dwóch sprawozdawców, w Międzynarodowym Kongresie Ułatwień i Reform Celnych, który odbył się w Brukseli w 1857. Henryk Nakwaski zmarł w 1876, rok po śmierci swojej żony Karoliny.
Ignacy Jan Paderewski – szwajcarskie migawki
W Lozannie jest Sala Paderewskiego, wybudowana w 1981, a znajduje się w budynku kasyna na wzgórzu Montbenon. Pianista dał koncert w grudniu 1938 w katedrze lozańskiej, z którego dochód przeznaczono na salę koncertową w stolicy kantonu Vaud, ponieważ Lozanna nie miała sali koncertowej.
Stałą siedzibą Ignacego Jana Paderewskiego była posiadłość Riond-Bosson w gminie Tolochenaz, którą nabył od księcia Otranto-de Fouche, a która dziś nie istnieje. Droga, przecinająca jej byłe tereny, nosi imię kompozytora. Willę wysadzono w trakcie budowy autostrady prowadzącej z Genewy do Lozanny w 1965.
Z dawnej posiadłości zachował się tak zwany Gołębnik, w którym Helena Paderewska hodowała ozdobne ptaki. Paderewski mieszkał tu 43 lata, od 1897 w willi „Riond-Bosson. Część pamiątek z Riond-Bosson znajduje się obecnie na niedużej wystawie poświęconej wielkiemu kompozytorowi mieszczącej się w zamku w pobliskim Morges.
W Szwajcarii był bardzo popularny jeszcze przed zamieszkaniem tam na stałe. Odbył tu tournée pianistyczne w 1889 dając koncerty w Nauchâtel, Lozannie, Bazylei, Genewie, Vevey. Przebywając później na stale w Szwajcarii, wiele koncertował. W styczniu 1929 Ignacy Jan Paderewski dał koncert we fryburskiej Sali Livio. Ostatni dał w wieku 78 lat w 1938. W oczach szwajcarskich muzyków i melomanów był uważany za fenomenalnego pianistę. Kompozytor i dyrygent Gustave Doret wspominał:
„Paderewski, to wyjątkowy geniusz w dziejach Polski i świata przeszłości, teraźniejszości i przyszłości”.
A kompozytor Rychard Flury
„Paderewski, poprzez swą grę ukazuje ideał piękna i wzniosłość uczuć ludzkich wzbudzając powszechny zachwyt”.
Lozanna, Morges i Vevey przyznały mu obywatelstwo honorowe, zaś Uniwersytet w Lozannie nadał mu tytuł doktora honoris causa. Paderewski, zakorzeniony w Szwajcarii, organizował wydarzenia muzyczne, między innymi Festiwal w Vevey, który odbył się w 1913. Organizował go razem z Camille Saint-Saënsem. Paderewski został ogłoszony honorowym obywatelem Lozanny, Vevey i Morges.
W Morges, w muzeum zamkowym znajduje się jedna sala poświęcona naszemu muzykowi z dokumentami i eksponatami związanymi z życiem Paderewskiego w okolicy Jeziora Genewskiego. Od 1977 działa Fundacja im. Paderewskiego zajmująca się upamiętnieniem genialnego muzyka, a w Lozannie jedna z piękniejszych sal koncertowych nosi jego imię. W Morges działało Towarzystwo Paderewskiego, które wydawało biuletyn „Annales Paderewski”. W miejscowym kościele Paderewski ufundował organy.
W momencie wybuchu I wojny światowej w pełni zaangażował się w działalność patriotyczną. W Lozannie w Hotel Cecil 9 stycznia 1915 elita polskiej emigracji w Szwajcarii powołała Generalny Komitet Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce. Przewodniczącym został Henryk Sienkiewicz, jego zastępcą Ignacy Jan Paderewski. Komitet później przeniesiono do Vevey, stąd potoczna nazwa Komitet Veveyski. Mało osób wie, że w Sali Zgromadzeń Pałacu Narodów w Genewie odsłonięto tablicę i popiersie poświęcone temu wybitnemu mężowi stanu, kompozytorowi i pianiście. Odsłonięcia dokonał Minister Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej profesor Władysław Bartoszewski. Ceremonię uświetnił koncert fortepianowy Janusza Olejniczakaoraz występ kobiecego Kwartetu Smyczkowego Amar Corde. Prezentowano utwory Paderewskiego i Chopina. Pomnik zaprojektował Maksymilian Biskupski. Znajduje się w foyer przy wejściu do Sali Głównej.
Ignacy Mościcki w Szwajcarii
W 1993 szczątki prezydenta Ignacego Mościckiego przewieziono do Polski i złożono w krypcie bazyliki św. Jana w Warszawie. Ale zanim został prezydentem, pracował naukowo w Szwajcarii, gdzie osiadł w 1897. We Fryburgu nad Sariną został asystentem profesora Józefa Wierusza-Kowalskiego. Wspominał:
„Naukę pochłaniałem we Fryburgu z niesamowitą chciwością. Szesnastogodzinny dzień pracy nie należał do rzadkości”.
Próbował znaleźć sposób produkowania kwasu azotowego z azotu utlenionego. Było to ważne dla przemysłu i rolnictwa. Prace prowadził z wielkim powodzeniem. W oparciu o wynalezioną przez niego technologię założono fabrykę nawozów w Visp. Pracował nad kondensatorami elektrycznymi. W fabryce kondensatorów założonej we Fryburgu w 1903 przez Jana Modzelewskiego stosowano jego wynalazki. Fabryka mieściła się przy ulicy Perolles 127. W latach 1905-1906 stworzył piec elektryczny o nowatorskim systemie pozwalającym na uzyskanie wysokiej koncentracji utlenionego azotu.
Obecnie we Fryburgu w głównym gmachu uniwersytetu znajduje się tablica pamiątkowa ku czci Ignacego Mościckiego. Tam uczył się i wykładał. Rząd kantonalny oddał do jego dyspozycji, bezpłatnie, trzy sale uniwersyteckie z odpowiednim wyposażeniem. Latem 1908 podpisano umowę ze szwajcarską firmą „Aluminium Industrie A. G.” na budowę fabryki produkującej w Chippis w kantonie Valaissyntetyczny kwas azotowy metodą Ignacego Mościckiego. Po dwóch latach budowy, w 1910 wyjechała z tej fabryki pierwsza cysterna stężonego kwasu azotowego. W związku z wynalazkiem Mościckiego powstała również kompania przemysłowa o nazwie „Société Générale des Condensateurs Electriques” we Fryburgu. W 1913 opuścił Szwajcarię, przyjmując stanowisko profesora na Politechnice we Lwowie. Tam uczył i przekazywał szwajcarskie doświadczenia. Do kraju Helwetów powrócił na początku II wojny światowej Mościcki mieszkał we Fryburgu i wykładał na tamtejszym uniwersytecie. W 1940 przeprowadził się do Genewy, gdzie pracował w laboratorium chemicznym Hydro-Nitro. Stan jego zdrowia gwałtownie pogorszył się po 1943. Zmarł w 1946 w Versoixnad Jeziorem Genewskim. Został pochowany na tamtejszym cmentarzu. W 1983 podjęto pierwsza próbę przewiezienia szczątków Mościckiego do Polski. Jednak ostatecznie szczątki prezydenta zostały w Versoix. Na cmentarzu tym leży syn Józef z żoną Zofią i córką Heleną z mężem, inżynierem Aleksandrem Bobkowskim, byłym wiceministrem komunikacji, inicjatorem zbudowania kolejki linowej na Kasprowy Wierch. W 1993, z inicjatywy prezydenta Lecha Wałęsy i prymasa ks. Józefa Glempa, szczątki Ignacego Mościckiego przewieziono do Polski, o czym pisałam na początku.
Jan Krugier – niezwykły kolekcjoner
Krugier urodził się w 1928 w Radomiu w rodzinie żydowskiego przedsiębiorcy. Podczas II wojny światowej w 1940 został wywieziony do obozu w Treblince, a następnie do Auschwitz-Birkenau, które cudem przeżył jako jedyny z rodziny. Po zakończeniu wojny został adoptowany przez szwajcarskie małżeństwo. Studiował w akademii sztuk pięknych w Zurychu, a w 1947 przeniósł się do Paryża. W Los Angeles poznał Marię Annę Poniatowską, z którą dzielił zainteresowanie sztuką. Pierwszą pracą zakupioną przez nich był rysunek Georges’a Seurata.
Pierwszą galerię założył w 1962 w Genewie, a drugą w 1987 w Nowym Jorku. Kolekcja jego i jego żony obejmuje rysunki, gwasze, pastele od wczesnego renesansu po drugą połowę XX stulecia. Wśród obrazów z XIX i XX wieku są m.in. dzieła Paula Cézanne’a, Marca Chagalla, Francisa Bacona, Balthusa, Georges’a Braque’a, Alexandra Caldera, Edgara Degasa i Henriego Matisse’a. Największą część stanowią dzieła Pabla Picassa. Galeria Krugiera zarządza także kolekcją Mariny Picasso, wnuczki malarza. W 2008 jego nowojorska galeria wystawiła po raz pierwszy fotografie, których autorką jest Eva Rubinstein.
Pamiętając zawsze o swoim pochodzeniu, jedną z wystaw zadedykował:
„pamięci moich rodziców i brata, którzy zginęli w Holokauście wraz z prawie wszystkimi moimi bliskimi. Dedykuję go także Cyganom, ofiarom rasizmu, jak my, moim polskim towarzyszom, moim towarzyszom nieszczęścia każdej narodowości, tej grupie Niemców internowanych za antyhitlerowskie przekonania – mniejszości, która nigdy nie przestała podtrzymuj nas i wspierać”.
Spełniając życzenie ojca, Tzila i Aviel Krugierowie utworzyli 10 grudnia 2010 Fundację Jana Krugiera. Ta prywatna fundacja została otwarta, aby umożliwić przenoszenie dzieł sztuki ze sfery prywatnej do publicznej poprzez wystawy. Fundacja ma siedzibę w Lozannie w Szwajcarii. Centralą kieruje Rada Fundacji.
Córka pisała o ojcu, że:
„zawsze marzył o fundacji, w której, odkrywając skarby, jakie los powierzył jego opiece, młodzi i starzy mogliby tak samo jak on odczuwać potrzebę ponownego nauczenia się, jak patrzeć na sztukę”.
Krugier przez całe życie szukał „wspólnej nici”, która łączy współczesne dzieła sztuki z przeszłością, a także inspirację, jaką czerpać z nich będą artyści jutra. I to mu się udało.
Jan Krugier zawsze był zafascynowany rysunkami. Swój pierwszy nabytek – dzieło Georges’a Seurata – kupił na początku lat 70. XX wieku. Był to początek wielkiej przygody! Jego łóżko zamieniło się w biurko zastawione książkami o historii, sztuce i polityce, pochłaniał je wszystkie, co tłumaczy, dlaczego równie chętnie jak o sztuce rozmawiał o historii czy polityce. Chętnie się uczył, więc większość czasu spędzał w muzealnych działach rysunków. To właśnie na starych mistrzach skupiał wzrok, zgłębiając sekrety przeszłości, która przenika naszą teraźniejszość.
Tzila Krugier wspominała:
„Doskonale pamiętam jedną wystawę rysunków, na której z pasją i surowością ukazał mi „wspólną nić” biegnącą przez wieki od Tintoretta do Willema de Kooninga i Cézanne’a. Nie da się zapomnieć, jak mocno trzymał mnie za rękę – tak mocno, że aż się czerwieniła – gdy tylko zbliżaliśmy się do rysunku Leonarda da Vinci lub Jacopo Belliniego!”
Jako jeden z pierwszych nabył rysunki Wiktora Hugo. W ciągu trzydziestu lat zgromadził ponad 130 rysunków pochodzących z okresu od XIV do XVIII wieku. Oczywiście nie poprzestał na tym. Jego kolekcja dzieł na papierze objęła również XXI wiek.
„Mój ojciec zaplanował więc założenie fundacji, która byłaby świadectwem jego pasji. Obiecaliśmy z bratem, że ją stworzymy. Dotrzymaliśmy słowa”.
Jan Nepomucen Wielhorski i jego Szwajcaria
Jan Nepomucen Wielhorski odbył podróż do Europy Zachodniej w latach 1824-1826. Jego matka Salomea, wdowa po generale Józefie Wielhorskim – szefie sztabu Legionów Dąbrowskiego, a później Ministrze Wojny w Królestwie Polskim – wysłała Jana Nepomucena, aby zapoznał się z metodami gospodarowania za granicą. Młody człowiek pojechał do Austrii, Szwajcarii, Francji, był też we Włoszech i w Niemczech. W podróży towarzyszył mu młody oficer nazwiskiem Witwicki. Wielhorski w listach do matki szczegółowo relacjonował swą podróż.
W drodze z Włoch do Francji obaj przejeżdżali przez Szwajcarię. Wielhorski opisał przejście przez słynną drogę Simplon. Następnie ze Sionu, stolicy kantonu Valais położonego w dolinie wśród gór, podróżni podeszli pod górę Les Diablerets, wysoką na 3246 m n.p.m., która w 1749 obsunęła się, grzebiąc nieomal całą miejscowość. Potem z Martigny wybrali się do schroniska na słynnym Grand St. Bernard. Droga prowadziła wzdłuż potoku Dranse. Jej połowę przebyli pojazdem, a następnie na mułach. Minęli ubogą miejscowość Bourg St. Pierre, przesmyk skalisty i przykrytą wiecznym śniegiem płaszczyznę, aby dotrzeć do górskiego schroniska na wysokości 2469 m n.p.m. Pokazywano im miejsca przejść wojsk francuskich i Napoleona w 1800 oraz nagrobek generała Desaix, postawiony tam z rozkazu Cesarza. Wielhorski opisywał miejscowych zakonników, którzy udzielali pomocy zbłąkanym turystom. Pisał także o wylewie rzeki Dranse w 1818, które zniszczyło wiele domów w Martigny. Miasto istniało już w czasach rzymskich, z tamtego czasu zachowały się liczne pozostałości jak amfiteatr, łaźnie, świątynie i domy mieszkalne. Wielhorski z towarzyszem podróży prawdopodobnie podziwiał rzymskie budowle.
Dalej, po drodze do Vevey obejrzeli kaskadę Pissevache (sikająca krowa). Pissevache to 116-metrowy wodospad. Na długo przed tym, jak stał się atrakcją turystyczną, wodospad niejako wspierał mieszkańców, którzy wykorzystywali jego moc do swoich celów. Pod koniec XVIII wieku uruchomiono tam młyn. Sto lat później na szczycie wodospadu zbudowano fabrykę elektryczną, a wyżej w wąwozie wybudowano ujęcie wody, aby umożliwić pracę turbin.
Ponoć popularne powiedzenie „Deszcz pada jak krowa sika” zainspirowało pewnego przechodnia do nazwania wodospadu Salanfe „Pissevache”. Od lat 60. XIX wieku dolina zaczęła być odwiedzana przez turystów, w związku z czym w połowie wysokości wodospadu zainstalowano galerie. Imponujący wodospad zachwycił również artystów, którzy uwieczniali go, nadając mu międzynarodową sławę. Wielhorski z towarzyszem po obejrzeniu wodospadu wsiedli na statek parowy i popłynęli do Genewy. Z trudem znaleźli lokum, tak wielu było cudzoziemców, ale jak pisał:
Wystarczy powiedzieć, że jest się Polakiem aby być dobrze przyjętym. Nasz naród jest szanowany i kochany, a osoby, które się zna nie przynoszą wstydu narodowi, a wręcz przeciwnie są jego ozdobą.
Z Genewy Wielhorski zrobił wycieczkę do Chamonix. Był też w Neuchâtel i w Zurichu. Po trzech tygodniach wyjechał do Paryża.
Józef Hauke-Bosak: Jestem Polakiem
Te dwa powyższe słowa nasz bohater napisał w jednym z listów do swojej przyszłej żony. Był 1861. Józef Hauke-Bosak tradycje wojskowe, można rzec, pobrał z krwi przodków. Ojciec, też Józef, był kapitanem w wojsku Księstwa Warszawskiego, a następnie generałem wojska rosyjskiego, a stryj Maurycy był generałem napoleońskim, wsławionym obroną Zamościa w 1813. Zginął pierwszego dnia powstania listopadowego.
Młody człowiek, nie odbiegając od rodzinnych tradycji, ukończył Wyższą Akademię Wojskową. W 1855 został oficerem ordynansowym cesarza Aleksandra II. W 1859 przeniósł się do służby czynnej. Walczył na Kaukazie. W 1862 otrzymał stopień pułkownika. Manifestacje patriotyczne w 1861 i 1862 były dla niego wstrząsem. Podał się do dymisji, zamiast której dostał roczny urlop z armii carskiej. W styczniu 1863, kiedy wybuchło powstanie, ponownie złożył dymisję, tym razem przyjętą. Był bliskim współpracownikiem Romualda Traugutta i naczelnikiem oddziałów powstańczych. Po powstaniu przybył do Szwajcarii i zamieszkał w Carouge. Wówczas była to mała miejscowość koło Genewy. Brał tu czynny udział w życiu polskiej emigracji. Działał w Ognisku Republikańskim Polskim. Należał do „Koła Racjonalistów”. Był członkiem stałego komitetu Ligi Pokoju i Wolności. Przy okazji kongresu tej organizacji w Genewie wydał broszurę „La paix ou la guerre”, w której bronił praw Polaków i innych narodów do prowadzenia wojny sprawiedliwej, zwalczając jednocześnie koncepcje pokoju za wszelką cenę. Wierny tym ideom brał udział po stronie Francji w wojnie francusko-pruskiej. Zginął pod Dijon. Jego syn Maurycy Józef spędził całe życie we Francji, a zmarł w Lozannie.
Generał Hauke-Bosak najpierw został pochowany w prowizorycznej mogile. Jego żona zdecydowała o przeniesieniu szczątków męża. Miało to miejsce 12 lutego 1871. Grób generała, a także jego żony Marii Elżbiety i syna Maurycego znajduje się na cmentarzu w Carouge. Na białym pomniku wyryty jest polski napis:
TU SPOCZYWA
Hrabia
JÓZEF BOSAK HAUKE
urodzony w Petersburgu dnia 19 Marca1834 r.
Generał Naczelny w Województwie Krakowskiem, Sandomierskiem i Kaliskiem
podczas powstania 1863-1864
za niepodległość
POLSKI
Poległ pod Dizonem 21 Stycznia 1871
walcząc za Rzeczypospolitą
w Armii Wogieskiej Grób generała Hauke-Bosaka jest pod opieką uczniów i ich opiekunów ze Szkolnego Punktu Konsultacyjnego im. Wacława Micuty przy Stałym Przedstawicielstwie Rzeczpospolitej przy BiurzeOrganizacji Narodów Zjednoczonychw Genewie. Nad Lemanem mieszka też wnuczka generała – pani Maria Claude Erskine.
Kazimierz i Bronisław Wierzyńscy nad Lemanem
Kazimierz Wierzyński był w kraju Helwetów dwa razy w życiu. Pierwszy wyjazd odbył w 1921. W Szwajcarii spędził wiosnę, lato i wczesną jesień. W kwietniu poeta wyjechał do Genewy, gdzie mieszkał jego brat, Bronisław. W 1921 w Genewie Kazimierz Wierzyński mieszkał przy Quai du Mont Blanc.
Najstarszy brat poety, Bronisław Wierzyński mieszkał w Lozannie w czasie pierwszej wojny światowej. Stąd współpracował z Komitetem Veveyskim Sienkiewicza i Komitetem Narodowym Polskim. Z ramienia tego komitetu organizował polską placówkę w Bernie, a w latach 1919-1923 był konsulem Rzeczpospolitej w Genewie.
Kazimierz Wierzyński pozostawił maszynopis Pamiętnika Poety. Były to jego wspomnienia, które w formie pogadanek wygłaszał przez mikrofonem Radia Wolna Europa. Szwajcaria dała impuls do napisania szeregu wierszy, które jako cykl weszły w skład trzeciego tomu, zatytułowanego Wielka Niedźwiedzica, wydanego w 1923. Cykl ten jako Listy z podróży, został zadedykowany:
„Mojemu bratu Bronisławowi”
Temu, u którego gościł. Cykl składa się z wierszy: Nie wiem czy byłem tu kiedy, Bal na jeziorze, Leman, Miasteczko nad wodą, Pamiątka z Solury oraz Jesień. 31 maja 1921 napisał do siostry Albiny Sobieszczańskiej:
„Początkowo włóczyłem się po okolicy najśliczniejszej, najrozkoszniejszej na świecie i wałęsając się po mieście, wypatrując oczy – zaślepiony, rozegzaltowany i wiecznie wszystkiemu się dziwiący”. Nieco dalej odnotowuje jeszcze, że „poza tym na porządku dziennym są tu awantury, które przyprawiają mię o kompletną niepoczytalność i zadzieranie głowy całymi godzinami na takie rzeczy jak balansowanie hydroplanów na jeziorze, wyścigi wszelkiego autoramentu, skoki z aeroplanów na spadochronie z 1000 m wysokości itp.”
Wierzyński wspomina, ze w Szwajcarii napotkał uprzejmych ludzi, chętnie pomagających innym, uderzył go ład i porządek w kraju Helwetów. Zachwycał się tym, czym wszyscy przyjeżdżający do Szwajcarii – widokami: gór, jezior, wodospadów, starych urokliwych miasteczek z krętymi uliczkami i zaułkami ukrytych wśród winnic, schowanych za wzgórzami. Poeta pisał:
„Najchętniej wpadałem do małych miasteczek, które w szparach górskich kotlin owinięte kwiatami i przykryte szklaną ciszą wydawały mi się jakby syntezą spokojnego szczęścia tego kraju. Był oczarowany przejażdżkami po Lemanie, bujną roślinnością porastającą brzegi jeziora. Wspominał że:
„Od nadbrzeżnych ogrodów pachniały delikatnie magnolie, których zapach oczarował mnie wtedy po raz pierwszy w życiu”.
Wielkie wrażenie musiało wywrzeć samo Jezioro Lemańskie. Wierzyński potwierdza: „oglądałem je wiele razy z wszystkich stron, ale które uwielbiłem (nie wiem czy dostatecznie) dopiero w wierszu Leman. Napisałem ten wiersz w czasie pobytu pod Lozanną. Mieszkałem tam w sposób zachwycający. Za dnia kołysały mnie sosny, a nocą patrzyłem na światła w Evian, po drugiej stronie wody, uprzytamniając sobie, że tam jest Francja”.
Szwajcaria odcisnęła piętno w świadomości Kazimierza Wierzyńskiego i pozostawiła ślady w jego poezji. Wiersze, które powstały podczas pierwszej podróży opiewają małe miasteczka nad Lemanem, pokazują wrażliwość poety na przyrodę, na to, co go otaczało. Wierzyński nie tylko widział, ale i czuł Szwajcarię. Drugi raz Wierzyński znalazł się w Szwajcarii w 1968, gdy latem z żoną odbył wycieczkę po północnych Włoszech i Szwajcarii.
Krasiński
W listopadzie 1829 Zygmunt Krasiński przyjechał na studia do Genewy, miał 17 lat. Bogaty, z kamerdynerem, opiekunem. Został wpisany do Akademii jako wolny słuchacz pod nr 239. Młody człowiek wszedł od razu w środowisko miejscowej arystokracji i ludzi nauki. Składał wizyty osobistościom genewskim, do których otrzymał listy polecające od Dymitra Siewierina, posła rosyjskiego w Bernie. Wśród nich: J.J. Rigaud, pierwszemu syndykowi miasta Genewy, konserwatywnemu politykowi; sędziwemu Ch.V. Bonstetten, filozofowi i historykowi Kultury, Adolfowi Pictet profesorowi Akademii Genewskiej, wybitnemu filologowi i filozofowi.
Krasiński przybył do miasta z początkiem listopada 1829, drogą od strony Nyon (gdzie wypadł ostatni nocleg na trasie). Zatrzymał się „o jedenastej z rana” w oberży „Pod Wagą”. Hotel „Pod Wagą” to prawdopodobnie najstarszy tego typu obiekt w mieście; pierwsze wzmianki o nim pochodzą już z pierwszej połowy XVII wieku. W przewodniku dla cudzoziemców czytamy o nim:
„Hotel ten, długo preferowany przez gości wysokiego lotu, choć dziś pozbawiony tego przywileju, jest jednym z pierwszych i najlepiej prowadzonych”
Na Akademii Genewskiej, w roku akademickim 1829-1830, Krasiński uczęszczał na wykłady z filozofii (trzy razy w tygodniu po godzinie), ekonomii (raz w tygodniu) prowadzone przez profesora Jacquesa Choisy, fizyki (raz w tygodniu) oraz historii rzymskiej, które miał profesor Pelegrino Rossi. Obok tego brał lekcje prywatne: angielskiego (sześć razy tygodniowo), języka francuskiego dyplomatycznego (dwa razy tygodniowo), nauki gry na fortepianie. Nie udało się załatwić lekcji matematyki u pułkownika Henri Dufoura, później dawał je matematyk La Palne.
Na przyjęciach w domach bogatych mieszczan i patrycjuszy genewskich Krasiński poznał między innymi przebywających w Genewie cudzoziemców, wśród nich Anglika Henryka Reeve, z którym zaprzyjaźnił się, i Henriettę Willan, w której się kochał. Kobieta była córką zamożnego kupca angielskiego. Przyjaźnił się także ze szwajcarskimi kolegami z Akademii: Janem Ludwikiem Binetem, który studiował literaturę, filozofię i prawo oraz Aleksandrem Lombardem, studentem filozofii, synem bankiera Leona Lombarda. W Genewie 11 sierpnia 1830 poznał Mickiewicza.
Pierwszą dalszą wycieczką Krasińskiego z Genewy był przejazd w kwietniu1830 statkiem na drugi kraniec Lemanu do Villeneuve i zwiedzenie zamku Chillon. Krasiński zachwycał się brzegami jeziora otoczonymi górami, drzewami, domami i pałacami odbijającymi się w wodach jeziora. Po minięciu Lozanny oglądał ciemne i blisko brzegu jeziora położone skały Meillerie, sławne z Nowej Heloizy J.J. Rousseau. Miejscem, które przykuło jego uwagę był zamek Chillon. Przyszły poeta był przecież synem swojej epoki. Krasiński zwiedził zamek i tego samego dnia powrócił do Genewy. Drugą wycieczkę odbył w towarzystwie przyjaciela Henryka Reeve i guwernera Jakubowskiego do doliny Chamonix i na Przełęcz Św. Bernarda. 2 sierpnia 1830 wyruszyli z Genewy, w Sallanches podziwiali widok na Mont Blanc, w dolinie Chamonix weszli na górę Le Brévent. Następnie przez Tête Noir zeszli do Martiany.
W liście do ojca Krasiński relacjonował oglądane obiekty związane z przejściem wojsk Napoleona w 1800: nagrobek generała Desaix i tablicę z napisem w korytarzu klasztornym na cześć Napoleona w imieniu Republiki Walezańskiej. Droga powrotna podróżników prowadziła przez Martigny, Bex do Montreux, skąd wrócił statkiem do Genewy.
Jezioro Leman zrobiło na Krasińskim duże wrażenie. Już w tydzień po przyjeździe do Genewy napisał Opisanie jeziora genewskiego Leman. Wkrótce powstał drugi krótki utwór romantyczny poświęcony jezioru:
„Cała piękność przyrodzenia w jego piersiach zamknięta. Wszystko, co nad brzegami stoi, wszystko co nad falami się wzbija, po raz drugi istnieje w toniach. Ono jedno jest samem sobą i całą naturą zarazem”.
Krasiński w czasie pobytu w Szwajcarii napisał wiele utworów w języku francuskim, które zamieściła genewska „Bibliothèque Universelle”, w tym artykuł w formie listu do Karola V. Bonstettena o stanie literatury polskiej.
W początkach listopada 1830 Krasiński wyjechał do Włoch, gdzie spędził prawie pół roku, następnie powrócił do Genewy; zamieszkał wówczas przy placu Molard.
W związku z modernizacją zabudowy w centrum Genewy, stary budynek, na którym była tablica, rozebrano w latach siedemdziesiątych; na nowym budynku tablicy poświęconej pobytowi Krasińskiego w Genewie już nie ma.
Adresy to ludzie, z którymi Krasiński nad Lemanem przebywał najdłużej. To także miejsca, gdzie mogli trafić goście. Nie da się z pewnością odtworzyć kompletnej listy, jaką tworzyły nazwiska genewskich znajomych poety, wiele z tych nazwisk przepadło w zaginionych listach. Krasiński stykał się zapewne też z tymi, o których nigdy nikomu nie napisał.
Przy rue du Rhône 2, odbyło się 20 września 1930 uroczyste odsłonięcie tablicy pamiątkowej poświęconej jego pobytowi w Genewie. Tablicę odsłonił ówczesny minister spraw zagranicznych, August Zaleski. Na tablicy znalazła się informacja następującej treści:
„Tu mieszkał w 1830 wielki poeta narodowy Polski, chluba swego kraju, hrabia Zygmunt Krasiński. Dla upamiętnienia stulecia jego pobytu w Genewie jego rodacy umieścili tę tablicę 20 września 1930”.
Dzisiaj, po przebudowie tego kwartału miasta, tablicy już nie ma.
Genewska promenada La Treille jest najstarszym genewskim traktem spacerowym. Zaczyna się na Place de Neuve (przy którym kiedyś wznosił się budynek teatru), na środkowym odcinku wznosi się na skarpę. Biegnie równolegle do Rue des Granges, wychodzą na nią południowe fasady położonych przy tej ulicy domów.
Pobyt Krasińskiego w Genewie był kopalnią pomysłów do przyszłych jego utworów: „Nie – Boskiej komedii” oraz „Irydiona”. Studia w Akademii, spotkanie z Adamem Mickiewiczem, miłość i przyjaźń łącząca go z Henriettą Willan i Henrym Reeve’em, nawiązanie kontaktów z genewskim środowiskiem intelektualnym, lektury, rozmowy, rozmyślania i przeżycia na tle konfliktów osobistych i społecznych, które w 1. połowie XIX wieku nękały Europę i boleśnie dotknęły Polskę, złożyły się na fakt, że był to okres ważny w jego życiu.
Warto jeszcze napisać kilka słów o spotkaniu na szwajcarskiej ziemi Mickiewicza i Krasińskiego. Z Adamem poznał ich Antoni Edward Odyniec, towarzysz podróży Mickiewicza do Szwajcarii w 1829, kiedy to po raz pierwszy stanęli na ziemi helweckiej. Krasiński z Mickiewiczem odbyli wspólną wycieczkę w Alpy. Podróż trwała od 14 sierpnia do 1 września, więc mieli czas, by się bliżej poznać:
„Ogółem podróż ta przyjemną mnie była a towarzystwo Mickiewicza niezmiernie pożyteczne. Nauczyłem się od niego zimniej, piękniej, bezstronniej rzeczy tego świata uważać; wielu przesądów, uprzedzeń i fałszywych wyobrażeń się pozbyłem i niezawodnie to wpływ będzie miało na dalsze moje życie, wpływ dobry i szlachetny!”
Podczas pobytu w Genewie Krasiński lubił pływać łódką po Lemanie. Podobne upodobania miał również Mickiewicz. Pewnego razu używając tej przyjemności, omal nie doszło do tragedii. Henry Reeve, genewski przyjaciel Zygmunta, wspomina:
„Pamiętam, że jednego wieczora Krasiński chciał puścić fajerwerk na Lemanie. Race nagromadzone w jego czółnie, zapaliły się i wystrzeliły między nogami jego przyjaciół”.
O spotkaniu Mickiewicza z Krasińskim w Genewie powtarza się legendę, którą przytaczam za Alfonsem Bronarskim: „Pewnego razu zasiadł Krasiński w Genewie do fortepianu i zaczął grać ulubiony swój utwór: „Ostatnia myśl Webera”. Był to jedyny zresztą utwór, który umiał zagrać. Otóż, przywabiony tą muzyką przechodzeń wszedł do sali, gdzie stał fortepian, i zaczął się przysłuchiwać. Gościem tym był Mickiewicz i obaj poeci zapoznali się”.
Mickiewicz w Szwajcarii
Mickiewicz kilkakrotnie przebywał w Szwajcarii. Szczególnie w Genewie czuł się bardzo swojsko. W miejscowym środowisku literackim uznawano go za „polskiego Byrona”. Mówił przyjaciołom:
„Tak mi dobrze w Genewie, że nie wiem po prostu jak zdołam się oderwać od tego wszystkiego“.
Poeta zgłosił swoją kandydaturę na stanowisko profesora w katedrze literatury porównawczej na Uniwersytecie w Genewie i w katedrze literatury łacińskiej w Lozannie. Objął to drugie stanowisko. Mianowany profesorem na Akademii w Lozannie, pełnił tę funkcję w latach 1839-1840. Ponadto udzielał czterech godzin lekcji w miejscowym Gimnazjum. Obowiązki wypełniał z pełnym oddaniem, o czym pisał do swego przyjaciela Bohdana Zaleskiego:
„Pracę mam wielką. Dnie całe nie wstaję od stołu, a często do pierwszej w nocy rozbieram (analizuję) jakiś trudny metr (tekst metryczny) łaciński. O siódmej muszę już być na nogach w dnie lekcyjne.”
W gazecie “Noveliste vaudois” (z 30 czerwca 1840) można przeczytać, że Mickiewicz “daje się poznać jako wielki poeta i człowiek głęboko myślący. Szczęśliwa młodzież, która ma szanse korzystać z jego wiedzy naukowej”. Sami studenci podkreślali w zbiorowym piśmie skierowanym do miejscowych władz (z 9 marca 1840), że “odczuwają wielką potrzebę jego wykładów”. Również w urzędowych sprawozdaniach rektora Akademii i dyrektora Gimnazjum znajdują się wyrazy ogromnego uznania dla Mickiewicza, jako wykładowcy i nauczyciela. Toteż, po roku, otrzymał stanowisko profesora zwyczajnego z najwyższą pensją profesorską. Na uroczystości przekazania mu tej funkcji wygłoszono przemówienia pełne uznania dla polskiego poety-profesora.
Zachowała się korespondencja z tego okresu, część rękopisów wykładów, świadectwa przyjaciół, napisane tu wiersze, pisma i dokumenty. Poeta pisał:
„W Lozannie byłem na końcu pobytu zepsutym dzieckiem i rządu i Akademii i gdyby nie choroba powtórna żony i dzieci wspominałbym Lozannę jak raj„.
Mickiewiczowie; Adam, Celina i ich dwoje dzieci: Władysław i Maria, zatrzymała się w Lozannieprzy ulicy Saint Pierrepod numerem 16. Później przenieśli się do willi przy ulicy Beau – Séjour 40, z widokiem na jezioro i Alpy. Dzisiaj tego domu już nie ma.
Mickiewicz jednak zdecydował się powrócić do Paryża, gdzie czekało na niego stanowisko profesora w katedrze literatury słowiańskiej „Collège de France”. Ale pisał:
„Wszakże żal mi Lozanny, gdzie mam teraz chleb i (s)pokój – pisze do Bohdana Zaleskiego (list z 24.04.1840). Żal mi miejsca, które sam własną pracą zdobyłem. Ludzie tu też dobrzy. Ale są powody ważne (przemawiające) za Paryżem“.
W 1898 z inicjatywy profesora Zygmunta Laskowskiego z Genewy umieszczono marmurową tablicę ku czci Adama Mickiewicza w gmachu dawnej Akademii w Lozannie, gdzie wykładał. Można ją znaleźć na 1. piętrze w starym gmachu lozańskiej Akademii.
W czasie pobytu w Lozannie powstały jedne z najpiękniejszych i najsmutniejszych wierszy poety, znane jako Liryki Lozańskie.
Jezioro Genewskie powinno się Polakom kojarzyć z wierszem Adama Mickiewicza, zaczynającego się od słów: „Nad wodą wielką i czystą…”. Utwór zamieszczony w „Lirykach Lozańskich” był pokłosiem pobytu wieszcza w Lozannie w latach 1839-1840. Polski poeta wykładał wówczas na miejscowej uczelni. Dziś warto zaglądnąć do tego uroczego miasta nie tylko ze względu na wieszcza.
W 1898 urządzono w Lozannie uroczyste obchody stulecia urodzin Adama Mickiewicza. Przewodniczącym komitetu organizacyjnego był prof. Zygmunt Laskowski z Genewy. Odsłonięto tablicę w gmachu b. Akademii. Tablica ta znajduje się obecnie na pierwszym piętrze na korytarzu (a nie w sali, gdzie wykładał Mickiewicz i gdzie jeszcze w okresie międzywojennym stała ta sam katedra, która w chwilach zniechęcenia przypominała mu szafot). W budynku Akademii mieści się obecnie szkoła średnia. Poeta opuścił Lozannę 7 października 1840.
Mickiewicz także przebywał w Genewie. Po raz pierwszy w roku 1830 w towarzystwie arystokratycznej rodziny Chlustinów, którą poznał w Rzymie. Anastazja Chlustin wprowadziła go do towarzystwa jako „Byrona polskiego”. Drugi pobyt w tym mieście miał miejsce rok później, kiedy jechał z Włoch przez Szwajcarię na ziemie polskie, aby uczestniczyć w powstaniu listopadowym. Tego zamiaru nie udało mu się zrealizować. W lipcu 1833 znów znalazł się w Szwajcarii, między innymi w Genewie, aby opiekować się umierającym przyjacielem, poetą Stefanem Garczyńskim. Odwiedził Genewę, kiedy starał się o pracę (dostał ją w Lozannie, o czym pisałam). Po raz ostatni zatrzymał się nad Jeziorem Genewskim, kiedy ze swoim Legionem przemierzał drogę z Włoch do Paryża.
Z krajem tym pozostał poeta w kontakcie. Dowodem list, zachowany w bibliotece uniwersyteckiej w Genewie, adresowany do znanego męża stanu James Fazy, pisany z Paryża 28 października 1853, w celu polecenia kandydatury Aleksandra Chodźki na katedrę literatury arabskiej. Z miastem związani byli też inni Polacy. 15 sierpnia 1917 założono tutaj Komitet Narodowy Polski, który miał reprezentować Polskę u boku państw Ententy. Na jego czele stanął Roman Dmowski – jeden z najważniejszych polskich polityków XX wieku. Z kolei 29 marca 1937 zmarł tutaj najsłynniejszy polski kompozytor dwudziestolecia międzywojennego, Karol Szymanowski. Ciekawostką jest to, że barwy miasta są również biało-czerwone. W lozannejskim herbie i fladze kolor czerwony zajmuje jednak nieco więcej miejsca niż biały.
Muzeum Petit-Palais w Genewie
Musèe du Petit-Palais w Genewie założono w 1968 w oparciu o prywatne zbiory Oscara Gheza.
Oscar Ghez od lat 50. XX wieku tworzył własną kolekcję sztuki. Najpierw nabył stare książki i przedmioty sztuki z kości słoniowej, chińską porcelanę, a następnie obrazy włoskich artystów działających w okresie między I a II wojną światową. Kolekcjonował również dzieła XIX-wiecznych artystów francuskich. Później Ghez poszerzył swoją kolekcję o dzieła postimpresjonistów, fowistów i artystów École de Paris. W Paryżu Oscar Ghez gromadził prace artystów żydowskich, którzy zginęli w czasie Holokaustu, w tym malarzy z paryskiej społeczności żydowskiej z Europy Środkowo-Wschodniej, którzy osiedlili się w stolicy w okresie międzywojennym. Ghez poszukiwał przede wszystkim prac tych artystów, którzy po 1945 roku zostali zapomniani. W celu przywrócenia ich twórczości, w 1978 r. przekazał 137 prac osiemnastu z nich Uniwersytetowi w Hajfie.
W 1965 wystawił prace ze swojej kolekcji w Musée Rath w Genewie. W tym samym roku nabył neoklasycystyczną willę na obrzeżach genewskiej starówki, w której na stałe umieszczono jego kolekcję. 18 listopada 1968 w willi zainaugurował działalność Musée du Petit Palais. Ponadto regularnie organizował tam wystawy sztuki i stopniowo powiększał swoją kolekcję. Zmarł 20 lutego 1998 w Genewie. Od czasu jego śmierci muzeum jest zamknięte dla zwiedzających. Część kolekcji sztuki była prezentowana na międzynarodowych wystawach w Paryżu (2003), Rotterdamie (2004), Quebecu (2006), Lodève (2007), Atenach (2008) i Jenie (2008). Niektóre były pokazywane w Muzeach Narodowych Warszawy i Krakowa na wystawie Kisling i jego przyjaciele (1996). Oscar Ghez jest też przewodniczącym Stowarzyszenia Miłośników Mojżesza Kislinga, które propaguje twórczość tego krakowskiego artysty. Ghez zebrał w swojej kolekcji obrazy takich mistrzów jak: Marc Chagall, Michel Kikoïne, Mojżesz Kisling, Pinchus Krémègne, Chaïm Soutine, Tamara Łempicka, Ossip Zadkine.
Nagroda Kościelskich
Nagroda Kościelskich jest przyznawana od 1962 przez Fundację im. Kościelskich z siedzibą w Genewie. Fundacja powstała na mocy testamentu zmarłej w 1959 Moniki Kościelskiej, wdowy po Władysławie Auguście Kościelskim, wydawcy, poecie i mecenasie sztuki. Jej celem jest wspieranie rozwoju literatury i poezji polskiej poprzez przyznawanie nagród młodym twórcom, którzy nie ukończyli 40. roku życia zamieszkałym w kraju lub na emigracji. W skład jury wchodzą członkowie Rady oraz znawcy polskiej literatury współczesnej. Wszystkie funkcje w Radzie Fundacji i jury są pełnione honorowo. Źródłem finansowania fundacji są pozostałości dawnej fortuny Kościelskich. Wartość finansowa nagrody zmienia się co roku, zależnie od wysokości dochodów z papierów wartościowych oraz liczby laureatów. Fundacja kontynuuje tradycje mecenatu artystycznego, zapoczątkowane przez Władysława Kościelskiego. Fundacja Kościelskich to instytucja zasłużona dla kultury polskiej. Przyznawane przez nią wyróżnienie stanowi najwyższą, poza granicami kraju, stałą, polską nagrodę literacką. Do 1989 uroczystość wręczenia nagrody odbywała się w Genewie, a później na przemian w Warszawie i Krakowie oraz w Wielkopolsce, w pałacu, będącym dawną własnością Kościelskich, znajdującym się w Miłosławiu.
Laureatami byli między innymi: Sławomir Mrożek, Leszek Szaruga, Adam Michnik, Tadeusz Konwicki, Joanna Czeczott, Wisława Szymborska, Jan Błoński, Ryszard Przybylski i wielu innych bardziej czy mniej znanych autorów. Laureatem za rok 2021 został Jan Baron, autor tomu poetyckiego Psińco. Nagrodę za rok poprzedni odebrała Małgorzata Rejmer za publikację Błoto słodsze niż miód. Głosy komunistycznej Albanii.
Natansonowie i ich dom
Jest w Lozannie ulica – Chemin de Mornex. Przy niej, w domu z ogrodem pod numerem 4 mieszkał Stefan Natanson. Mieszkał z żoną Jadwigą z Dąbrowskich. W tym domu spędzili trzy lata, począwszy od 1915. Pamiętajmy, że był to niespokojny czas – trwała I wojna światowa. W domu państwa Natansonów licznie spotykali się Polacy, którym leżało na sercu dobro kraju. Wielu przybywających do domu Nantansonów podpisało Deklarację Lozańską z 11 listopada 1916.
Władze okupacyjne w Królestwie Polskim zapowiedziały rozstrzygnięcie losów Polski za porozumieniem Niemiec i Austrii. Pomimo że proklamacja ta zawierała zapowiedź państwa polskiego, ale Polacy mieszkający za granicą oświadczyli, że naród polski jest niepodzielny i jego aspiracje do własnego państwa obejmują trzy części Polski i bez ich zjednoczenia nie mogą być zaspokojone. Zapowiedź utworzenia państwa polskiego wyłącznie z ziem okupowanych jest nie do przyjęcia. Pod dokumentem podpisali się, między innymi: Roman Dmowski, Kazimierz Marian Dzierżykraj-Morawski, Wacław Gąsiorowski, Jan Jordan-Rozwadowski, Hipolit Korwin-Milewski, Zygmunt Laskowski, Jan Modzelewski, Stefan Natanson, Andrzej Plater-Zyberk, hr. Konstanty Plater, Erazm Piltz, ks. Józef z Kozielska Puzyna, Jan Rosen, Marian Seyda, Leszek Tarnawa-Malczewski, baron Gustaw Taube, hr. Maurycy Zamoyski. Dokument nosi datę: Lozanna-Paryż, dnia 11 listopada 1916.
Polacy lozańscy współdziałali też z Agencją Polską w Lozannie. Instytucja ta działała przez cztery lata, począwszy od 1915, a zajmowała się promocja polskich spraw na arenie międzynarodowej. Prezesem był Zygmunt Laskowski, a od połowy 1916 Marian Seyda, zaś wiceprezesem i dyrektorem do połowy 1916 Erazm Piltz. Publikowała prasę, broszury, biuletyny i wydawnictwa encyklopedyczne które informowały opinię i zachodnich polityków o sytuacji na ziemiach polskich. Bywali tu: Dmowski, Grabski, Modzelewski, Seyda, Skirmunt, Zamoyski. Jak wspomniałam wille otaczał ogród, do którego od tyłu prowadziła boczna aleja nieco zasłonięta żywopłotem, a strażnikami były dzieci gospodarzy. Przyjmowano tu emisariuszy z kraju. Najczęściej przyjeżdżały z Poznania siostry Zofia i Lucyna Sokolnickie, nauczycielki. Zofia była prawie niewidoma, więc oficjalnie jeździła na konsultacje do szwajcarskich specjalistów. Kobiety były kurierkami, zapamiętywały niemieckie dane dotyczące Polaków w zaborze pruskim.
Piotr Michałowski
W 1825 w podróż do Szwajcarii i Włoch wyruszył Piotr Michałowski. Miał wtedy 2 lata. Towarzyszył mu kuzyn Władysław Ostrowski, starszy od niego o kilka lat. Ostrowski to była też niezwykła postać. Walczył w kampanii napoleońskiej, tłumaczył poezję – w 1830 przetłumaczył Giaura George`a Byrona. Trzecim uczestnikiem ich podróży był pochodzący z Krakowa wiolonczelista, Antoni Teichman.
Dla Piotra Michałowskiego, młodego urzędnika Komisji Przychodów i Skarbu w Warszawie, widoki Alp i jezior dostarczały nowych wzruszeń. Jego zamiłowanie do malarstwa skłaniało go do rysowania oglądanych krajobrazów. Piękno natury i romantyczne widoki były przedmiotem jego rysunków. Niestety, teka z rysunkami alpejskich krajobrazów Michałowskiego nie zachowała się do naszych czasów. W liście do matki pisanym w czasie swego krótkiego pobytu nad Lemanem Piotr Michałowski zanotował:
Kraj ten zachwyca zmysły pięknością, jakie im przedstawia, a równocześnie porywa duszę wspomnieniem wielkich ludzi, których pamięć nim związana. Gdybyś matko wiedziała, jak piękne są wody tego jeziora, po którym tak często Lord Byron łodzią są kierował! A cóż powiedzieć o cudownych wybrzeżach i widokach jakie przedstawiają?
Trasa podróży Michałowskiego i jego towarzyszy prowadziła z Genewy wzdłuż jeziora Genewskiego koło sławnego zamku Chillon, przez położoną wśród gór stara miejscowość St. Maurice, gdzie stoi ponad tysiącletnie opactwo, wędrowali przez przełęcz Simplon dołowskiej części Szwajcarii – do Lugano i dalej do Włoch.
Michałowski pochodził z Krakowa, był wszechstronnie wykształcony – już w wieku 14 lat zdał maturę. Będąc studentem Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie i uniwersytetu w Getyndze, zajmował się jednocześnie naukami humanistycznymi i uczył się matematyki i ekonomii. Często bywał w Tomaszowie Mazowieckim, odwiedzając siostrę Antoninę, której mężem był wspomniany już Antoni Ostrowski. Ostrowscy pobudowali dworek w stylu klasycystycznym (obecnie mieści się w nim Muzeum im. Antoniego hr. Ostrowskiego). Michałowski rysował tu kuźnie tomaszowskie, kowali przy pracy, fizjonomie mieszczan. Malował też portrety szwagra i członków jego rodziny. Po zrywie narodowym w 1830, podczas którego zajmował się nadzorem produkcji broni i amunicji, wyjechał do Francji. Malował konie, sceny walk z czasów powstania listopadowego i walk napoleońskich – stworzył kilka wersji bitwy pod Somosierrą, epizody z powstania listopadowego oraz portrety. Lubił przedstawiać polskich hetmanów, chłopów, Żydów, ale też, o czym wspomniałam wyżej, członków rodziny i przyjaciół. W XIX wieku był niemal nieznany. Odkryciem stał się pierwszy pokaz jego dzieł w czasie polskiej Wystawy Krajowej we Lwowie w 1894. Wówczas dostrzeżono w nim malarza europejskiego.
Polscy zegarmistrzowie w Genewie
W maju 1845 do sławnej genewskiej firmy Antoniego Patka dołączył Francuz Adrien Philippe i Wincenty Gostkowski, polski emigrant. Został on nie tylko udziałowcem, ale dzięki znajomości prawa i finansów, walnie przyczynił się do rozwoju firmy. Zakład został wówczas rozbudowany, sprowadzono także maszyny. W latach 1850-1855 podwojono produkcję.
Wincenty Gostkowski urodził się w 1807. Antoni Patek poznał go w Rzymie, gdzie Gostkowski przebywał czasowo ze względu na stan zdrowia. Ożenił się już w Genewie w 1947 z Francuską pochodzącą z Bretanii. Świadkami na ślubie byli wspólnicy: Patek i Philippe. Gostkowski miał dwóch synów; Wawrzyńca wykształcił też na zegarmistrza.
W 1876 Gostkowski odszedł z firmy i założył własny zakład w Genewie. Tu także odnosił sukcesy handlowe. Na Wystawie Powszechnej w 1878 w Paryżu za swoje wyroby otrzymał medal pierwszej klasy. Natomiast po odejściu Gostkowskiego i śmierci Antoniego Patka do spółki Patek et Cie weszło trzech nowych udziałowców: Albert Cingria (mąż Karoliny Stryjeńskiej i autor genewskich witraży w katolickiej bazylice Najświętszej Marii Panny), G.M. Rouge z Genewy i E. Köhn, zegarmistrz niemiecki. Wincenty Gostkowski zmarł w 1884, a zakład przejął jego syn Wawrzyniec.
W rękodzielni Patka pracował też jakiś czas pochodzący z Galicji Henryk Majewski. Założył później własny warsztat mechaniki precyzyjnej produkujący części do zegarków. Jego nazwisko odnotowane jest w sprawozdaniach Stowarzyszenia Zegarmistrzów Szwajcarskich, którego zebrania odbywały się w Genewie. Majewski otrzymał w 1877 nagrodę honorową za kolekcję wytwarzanych przez niego mechanizmów. W jury konkursu zasiadał Adrien Philippe, związany z firmą Patka, wynalazca mechanizmu naciągania sprężyny zegarka bez klucza.
Kolejnym Polakiem, który w Szwajcarii przyczynił się do rozwoju zegarmistrzostwa był Władysław Bandurski. Wyemigrował z zaboru rosyjskiego w połowie lat sześćdziesiątych XIX wieku. Szkołę zegarmistrzowską ukończył w Genewie i zatrudnił się w firmie Patka. Skonstruował wahadło kompensacyjne – nieczułe na wahania temperatury. Opisane ono zostało w szwajcarskim miesięczniku w 1879.
Bandurski działał w Związku Polskim w Szwajcarii i był jego pełnomocnikiem na Genewę. W 1894 został prezesem Związku Wychodźstwa Polskiego w Szwajcarii. W roku następnym wybrany został do Zarządu Wydziału Wykonawczego Związku Narodowego Wychodźstwa Polskiego z siedzibą w Paryżu. Cały jednak zarząd tego związku, którego prezesem został Zygmunt Miłkowski znajdował się w tym okresie w Genewie.
Rodzina Stryjeńskich
Jacek Stryjeński to jeden z synów-bliźniaków Zofii i Karola, był niezwykle utalentowany. Wykonał liczne freski i mozaiki w kościołach Szwajcarii i Francji, w kościele św. Franciszka Salezego w dzielnicy Chêne-Bourg w Genewie wykonał mozaiki: nad głównym ołtarzem i na fasadzie, w świątyni św. Teresy w dzielnicy Champel pozostawił robione przez siebie witraże. Wiele jego prac można odnaleźć arównież w obiektach świeckich. W kasynie oficerskim nowych koszar zachowała się jego mozaika ścienna przedstawiająca Czterech Jeźdźców Apokalipsy. Współpracował z genewskim Teatrem Marionetek. Ponadto zaprojektował dla Teatru Wielkiego w Genewie sufit z aluminium z ponad tysiącem szklanych gwiazdek oraz stalową kurtynę.
W okresie II wojny światowej walczył w 2. Dywizji Strzelców Pieszych, był internowany w Szwajcarii i pozostał tam na stałe. W 1948 ożenił się z Danutą Burdecką malarką i dekoratorką.
Drugi z bliźniaków, Jan, również znalazł się w Szwajcarii. Pod koniec wojny, korzystając z paszportu szwajcarskiego, przedostał się do kraju Helwetów. Warto wspomnieć, ze był dobrym alpinistą. W czasie studiów szwajcarskich 1 listopada 1945 został członkiem Klubu Wysokogórskiego Winterthur. Po dokończeniu studiów architektonicznych objął stanowisko profesora w École d’Architecture de l’Université de Geneve i École d’Ingenieurs. Zajmował się problemami akustyki budowli.
Groby rodziny Stryjeńskich znajdują się na genewskim cmentarzu Chêne Bourg. Jest ich kilka. Oddzielnie pochowano Zofię, jej córkę Magdę Dalcroze. W kolejnym grobie spoczął Jan Stryjeński, a Jacek ma mogiłę, w której spoczywa razem z żoną.
Zofia Stryjeńska spędziła ostatnie lata życia w Genewie. Nie był to czas spokojny, podbnie jak jej cąle życie. Żyła na walizkach. Ciągle brakowało jej pieniędzy, otaczali liczni wierzyciele. Nieustannie szukała nabywców na swoje obrazy albo takich, którzy dadzą chociaż zaliczkę..A potrafiła brać pieniądze – zaliczki za obrazy, które nie istniały. Brała, aby wykupić inne z zastawu. Pisała:
„Sytuacja z dnia na dzień staje się już kompletnie niemożliwa, bo nie gonię z obrazem pod pachą, aby zdobyć grosze na najbardziej szarą marę egzystencji – w stubarwnej centrali świata. O ironio! Nikczemny, deklasujący, ustawiczny i przymusowy wysiłek mózgu: skąd wyrwać forsy, nie da odpocząć nawet w chorobie! Koszmar jakiś!”
Potrafiła kilka razy malować ten sam obraz. Prace dzieliła na obrazy, knoty i hiperknoty.
Uwielbiała niebieski kolor. Kiedyś w Szwajcarii poprosiła dentystę o zrobienie dla niej sztucznej szczęki w kolorze nieba. Była bardzo rozczarowana, kiedy jej odmówił.
Ostatnie miesiące to była Genewa. Jej syn Jan wynajął dla matki mieszkanie. Nie chciał, żeby matka mieszkała w hotelach. Miał dosyć płacenia za nią wysokich rachunków hotelowych. W Genewie żyła samotnie. Unikała kontaktów z wnukami. Źle mówiła po francusku i bardzo się tego wstydziła. Potwornie bała się duchów. Często spała w łazience, na specjalnym stelażu umieszczonym na wannie lub nocami przesiadywała w dworcowej kawiarni. Jeśli nie chciała być sama w domu, za kilka groszy nocowała w hotelu Armii Zbawienia.
W Monachium studiowała w tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych. Kobiet wtedy nie przyjmowano, więc ścięła włosy i w męskim przebraniu, z dokumentami brata, dostała się na studia, na których spędziła rok. Potem zaczęły pojawiać się plotki, zaczęto domyślać się, ze nie jest chłopakiem. Postanowiła uciec. Podobno matka przywiozła jej z Polski perukę i suknię. Zanim wyruszyły do Krakowa, Stryjeńska poszła do kaplicy, położyła się krzyżem na posadzce i odmówiła modlitwę:
„Boże! Odbierz mi wszystko, wszystko. Dobrobyt, sytość, spokój, przyjaźń ludzką, szczęście rodzinne, nawet miłość! […] ale w zamian za to daj mi […] sławę!”
Była sławna i bardzo ekscentryczna. Jej krewny umówił się z nią na spotkanie w banku w Genewie. Miała wypłacić pieniądze. Wpadła do banku. Do każdego z okienek stała długa kolejka. Stryjeńska poradziła sobie w oryginalny sposób. Wyjęła sztuczną szczękę i wrzasnęła: „Aaaaa!”. Tłum się rozbiegł, a ona spokojnie poszła wypłacić pieniądze.
Umiała nie tylko malować, ale i posługiwać się słowem. Równie dobrze jak pędzlem. Jej pamiętniki pełne są werwy, humoru i ironii. Stryjeńscy to rodzina niezwykła. Kolejne pokolenia mieszkają na ziemi szwajcarskiej. Duża część zbiorów rodzinnych, w tym szkice, obrazy, dokumenty, wycinki prasowe, projekty, przekazane przez rodzinę, znajduje się we Fryburgu w Fundacji Archiwum Helveto-Polonicum. Jest to wielki zbiór donań kilku przedstawicieli tej niezwykle utalentowanej rodziny.
Roman Dmowski w Szwajcarii
Ten polityk pod koniec I wojny światowej stał na czele Komitetu Narodowego Polski, który był uznany przez państwa Ententy za namiastkę rządu polskiego na emigracji. Został polskim delegatem na konferencję paryską w 1919 i sygnatariuszem traktatu pokojowego w Wersalu. Był jednym z ojców niepodległej Polski. Jakie są jego związki ze Szwajcarią? Może związki to zbyt duże słowo, ale Roman Dmowski bywał nad Lemanem w sprawach politycznych. Ale cofnijmy się nieco w historii.
W 1887 powstały dwie tajne organizacje: Liga Polska, którą w Genewie założył powstaniec styczniowy Zygmunt Miłkowski oraz Związek Młodzieży Polskiej „Zet” założony w Krakowie przez Zygmunta Balickiego. W 1888 „Zet” włączono do Ligi Polskiej. Początek ruchu narodowego datuje się na 1893, gdy działacze tejże Ligi Polskiej, w szeregach której byli między innymi Roman Dmowski i Zygmunt Balicki, przejęli władzę w organizacji i zmienili nazwę na Ligę Narodową, formułując jej program polityczny.
Roman Dmowski przyjechał do Szwajcarii w końcu 1891 i potem kolejny raz w następnym roku – w lipcu 1892, aby spotkać się w Genewie z politykiem i publicystą, Zygmuntem Balickim. Wspólnie opracowali, a Balicki spisał projekt nowej organizacji, na podstawie którego w roku następnym powołano w Warszawie Ligę Narodową. W 1897 działacze tejże Ligi utworzyli Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne.
Wioska Caux-sur-Montreux w szwajcarskim kantonie Vaud leży u podnóża Rochers de Naye, na wzgórzach powyżej sławnego Montreux. Teren zamieszkiwali niegdyś wyłącznie hodowcy bydła. Okolica słynie z pięknych widoków i odznacza się wieloma walorami turystycznymi. Tak jest dzisiaj. A kiedyś? Oczywiście widoki też były urocze. Przyjeżdżali tu ludzie chcący wypocząć, nacieszyć oczy przyrodą i odpocząć. W tej miejscowości Caux-sur-Montreux w dniach 28-31grudnia 1915 odbyła się tajna narada polityków Narodowej Demokracji, z udziałem Romana Dmowskiego i Mariana Seydy, próbujących znaleźć sposób na odzyskanie niepodległości Polski bez wiązania się z Niemcami. Zaś w 1917 w nieodległej Lozannie odbyły się dwa polskie zjazdy. Pierwszy rozpoczął się 26 stycznia i trwał do 2 lutego. Na nim referat programowy wygłosił właśnie Dmowski. Kolejny zjazd miał miejsce w dniach 9-15 sierpnia, na którym powołano Komitet Narodowy Polski z siedzibą w Paryżu – reprezentację narodową, złożoną z mężów zaufania ze wszystkich trzech zaborów. Na czele komitetu stanął Roman Dmowski.
Słowacki nad Lemanem
O pobycie Juliusza Słowackiego nad Jeziorem Genewskim napisano już wiele. Wspomnę tylko najważniejsze fakty. Inny romantyk, można rzec – kolega po piórze – Zygmunt Krasiński w liście do ojca opisywał podmiejską wtedy okolicę, w której zamieszkał Juliusz:
„Jest w Genewie zaraz o kilkaset kroków za bramami wieś zwana les Paquis, nad którą nic świeższego i piękniejszego wyobrazić sobie nie można. Domy czyste, białe, bez wystawy i zbytku, ale wytworne. Ogrody, kwiaty, krzewy wokoło i płoty uwite z zielonych krzaków i wijących się roślin. Takich płotów nigdzie u nas nie zdarzyło mi się widzieć, a bardzo jednak są piękne i nęcące z daleka barwą swoją jasną i świeżą. Potem zaraz następuje brzeg jeziora i widok z niego na gorę Mont-Blanc i pasmo des Glaciers, a przed nimi jeszcze widok na drugi brzeg Lemanu, okryty domkami i powabnymi ogrody”.
Warto wspomnieć, że Genewy obu poetów dzieliła przepaść. Krasiński trafił do miasta z listami polecającymi, obracał się wśród elity miejskiej, gościł w najzamożniejszych rodzinach. Słowacki przeciwnie. Przyjechał bez listów polecających, osiadł w wiosce Les Paquis. Genewa dzieliła się na Górne i Dolne Miasto. Ścieżki Krasińskiego prowadziły przez to pierwsze. Słowacki do centrum Genewy tylko zaglądał. Gdzie bywał?
W sercu starej Genewy przy Grand-Rue pod numerem 11 stoi gmach Société de Lecture. Tę czytelnię założono 1818. Poeta korzystał z niej.
Słowacki mieszkał przy ulicy Monthoux 34 w pensjonacie pani Pattey od grudnia 1833 do lutego 1836. Pisał: „Otóż dom, w którym mieszkam, stoi w ogrodzie za miastem, wysoki na trzy piętra, szary z zielonymi okiennicami”. To była podgenewska wieś. Od czasów przedwojennych na domu, który stoi na miejscu pensjonatu pani Pattey wisi tablica upamiętniająca polskiego poetę.
W genewskim archiwum znajduje się zaproszenie na odsłonięcie tablicy pamiątkowej przy ulicy Monthoux 3 grudnia 1916. W imieniu Komitetu Organizacyjnegouroczystości podpisali się: dr Stefan Bartoszewicz, Piotr Kluczyński, mowy wygłosili Rene Claparede i Jan Pietrzycki. A o godzinie 8.30 wieczorem w „’Ognisku” przy rue Dufour 19 odbyło się uroczyste, zebranie z prelekcją Witolda Bełzy, który mówił o patriotyzmie Juliusza Słowackiego. Wystąpiły też Stanisława Korwin-Szymanowska i Eugenia Miszke-Czyżowska.
Spuścizna Lidii Giedroyc – zbiory Fundacji Archivum Helveto-Polonicum
We Fryburgu mieści się Fundacja Archivum Helveto-Polonicum. Jako instytucja naukowa zajmuje się dokumentowaniem obecności Polaków w Szwajcarii. Założono ją w czerwcu 1997. Zarejestrowana w szwajcarskim rejestrze fundacji, jest kontrolowana merytorycznie i finansowo przez odpowiednie instytucje państwowe. Posiada statut instytucji użyteczności publicznej. Fundacja w swoich zasobach posiada około 60000 książek i broszur, blisko 5000 tytułów czasopism, około 200 000 listów i innych dokumentów, 15 000 zdjęć, 1500 kaset magnetofonowych i video, tysiące wycinków prasowych i setki przedmiotów obrazujących życie i prace naszych rodaków mieszkających w Szwajcarii w XIX i XX wieku.
Zbiory te były gromadzone przez 15 lat jako prywatna kolekcja założycieli Fundacji – Ludwiki i Jacka Sygnarskich, wzbogacanej następnie przez liczne spuścizny przekazywane przez rodziny i organizacje polskie oraz szwajcarskie. W miarę swoich możliwości Fundacja dokumentuje również dzień dzisiejszy, zbierając wszystkie druki, wycinki prasowe i zdjęcia ilustrujące polskie imprezy i manifestacje. Dzięki swojej osobowości prawnej pragnie uratować świadectwa działalności Polaków i jednocześnie uświadomić Szwajcarom polski wkład w życie polityczne i kulturalne Szwajcarii.
Jedną z artystek, dzisiaj zupełnie zapomnianą w Polsce, a której dziedzictwo zachowało się i jest chronione we Fryburgu, jest Lidia Giedroyc. Urodziła się w 1909 w Petersburgu. Była malarką, rzeźbiarką, Podporucznikiem Wojska Polskiego, uczestniczką powstania warszawskiego. W 1946 osiadła w marokańskiej Casablance, skąd przeniosła się do Lozanny w Szwajcarii. Pozostawiła po sobie rysunki, obrazy olejne, akwarele, rzeźby. Zachowały się plakaty dokumentujące jej wystawy, katalogi oraz wycinki prasowe. Odnajdziemy tu również sporo osobistych przedmiotów, w tym dokumentów i fotografii artystki a także korespondencji. Archiwum Helveto-Polonicum we Fryburgu przechowuje także prywatne dokumenty jej męża – doktora Tadeusza Lisika. Kilka dzieł Lidii Giedroyc znajduje się w posiadaniu polskich muzeów, w tym Muzeum Narodowe w Warszawie. Artystka zmarła w Lozannie.
Witraże genewskie
W wielu genewskich świątyniach można podziwiać bardziej czy mniej udane witraże. Jest kilka ciekawych przykładów tej sztuki wykonanych przez polskich twórców. Genewskie witraże to także jeden z polskich śladów nad Lemanem. Zacznę nie od najważniejszej katolickiej świątyni Genewy czyli od katedry, o niej napiszę dalej, a od skromnego kościoła pw. św. Teresy.
Rozwój miasta poza jego rozebranymi murami w XIX wieku stworzył potrzebę budowy katolickiej parafii w Champel – która wtedy nazywała się Champel-les-Bains. Z księdzem Henrym Carlierem skontaktowała się hrabina Cognard d’Argoret, wdowa po szambelanie trzech kolejnych papieży, która zaoferowała to, czego potrzebował do materialnego utworzenia parafii. Zatroszczyła się również o swoją duchową kreację, prosząc, aby kościół został poświęcony św. Teresie, a jego proboszczem został właśnie ksiądz Carlier. Projekt budowli powstał pod przewodnictwem architektów Guyonnet, de Mirbach i Tréand, zaś plan oparto na bazylikach z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Pierwszy kamień położono 3 października 1943, a inauguracja kościoła odbyła się w 1945. Od 1954 kolejny duchowny, ksiądz Bonifazi kontynuował uzupełnianie projektu witrażami. Przyznano dotację federalną pod warunkiem podjęcia decyzji przed końcem lipca 1954. Rozpoczęto zatem konkurs, który wygrał Jacek Stryjeński. To on wykonał witraże znajdujące się po lewej stronie kościoła – jego żona ukończyła dzieło po śmierci artysty w 1961. W 1964 Théodore Stravinsky został poproszony o witraże po prawej stronie, a Jean Roll o rozetę.
Dziedzictwo artystyczne bazyliki Najświętszej Marii Panny uwydatnia się też w jej witrażach, które stanowią jedną z najbogatszych kolekcji w Szwajcarii. Chciałam wspomnieć nazwisko jednego z twórców witraży w katedrze. Wszechstronny artysta, który był jednocześnie malarzem i twórcą mozaik, dekoratorem i projektantem teatralnym. Alexandre Cingria był kluczową postacią w kulturalnym świecie francuskojęzycznej Szwajcarii w pierwszej połowie XX wieku. Urodził się w Genewie z matki Polki Karoliny Stryjeńskiej, która była też malarką. Za namową matki rozpoczął naukę na Wydziale Literatury i Szkole Sztuk Pięknych w Genewie. W 1903 przeniósł się do Paryża, gdzie studiował w Académie Julian.
Odkrycie pierwszych witraży Mehoffera w kolegiacie i przyszłej katedrze we Fryburgu, które go zafascynowało, stało się impulsem do jego kariery jako witrażysty. Cingria zaprojektował swoje pierwsze witraże w 1913 w Genewie właśnie do bazyliki Notre-Dame. Z Marcelem Poncetem Cingria założył w 1919 w Genewie Grupę Saint-Luc i Saint-Maurice, pierwszą gałąź katolickiego stowarzyszenia artystycznego znaną jako „Grupa Saint-Luc”. Cingria stał się jej głównym organizatorem i prezesem części francuskojęzycznej, aż do swojej śmierci w 1945. Witraż stał się jedną z jego specjalności. Jego witraże wyróżniają się różnorodnością stosowanych technik i materiałów, artysta wykorzystuje wszystkie tradycyjne i nowoczesne środki. Kilka jego witraży zostało zaprezentowanych na międzynarodowych wystawach poświęconych sztuce religijnej i sztuce zdobniczej. jednym z jego witraży w bazylice genewskiej jest ten poświęcony Matce Bożej Gostyńskiej i Matce Bożej Częstochowskiej, który Cingria wykonał około 1920 w pracowni Marcela Ponceta.
Wojciech Grzymała – przyjaciel Chopina
Malarz Teofil Kwiatkowski namalował obraz „Ostatnie chwile Fryderyka Chopina”. Artysta towarzyszył przyjacielowi Fryderykowi Chopinowi przy łożu śmierci 17 października 1849 w domu numer 12 na Place Vendôme w Paryżu. Na obrazie obok Chopina stoi uczennica kompozytora Marcelina Czartoryska, na krześle siedzi przyjaciel – Wojciech Grzymała, za którym stoi Kwiatkowski. Po lewej widzimy siostrę Chopina – Ludwikę, a za nią stoi ksiądz Aleksander Jełowicki.
Wojciech Grzymała był znaną postacią na Wydziale Prawa Uniwersytetu Genewskiego, wolny słuchacz w roku akademickim 1832-1833 i następnie latach 1835-1836.
Urodził się w Dunajowcach na skraju dawnych Dzikich Pól na Podolu w 1793. Potem lata nauki spędził we Lwowie. Uczestniczył w kampaniach napoleońskich 1809 i 1812. W latach następnych, został aresztowany i przez kilka lat był więziony przez władze carskie za działalność w Narodowym Towarzystwie Patriotycznym, tajnej organizacji narodowo – wyzwoleńczej. Gdy wybuchło powstanie listopadowe wysłany został jako emisariusz Rządu Tymczasowego do Paryża w sprawie dostaw broni dla powstańców. Po upadku narodowego zrywu przebywał na studiach właśnie w Genewie. Znad Lemanu wyjechał do stolicy Francji, gdzie przebywał jako uchodźca polityczny. W Paryżu poznał George Sand i Juliana Ursyna Niemcewicza. Należał do założycieli Towarzystwa Historyczno-Literackiego. Pisał także do pisma „Le Polonais”. W stolicy Francji nawiązał kontakty z Eugène Delacroix, którego obrazy kolekcjonował. Na gruncie nie tylko towarzyskim spotykał się w Paryżu z księciem Adamem Jerzym Czartoryskim. Jako jego pełnomocnik nadzorował prace remontowe w Hôtel Lambert. W 1870 przybył ponownie do Szwajcarii i tu, w drodze do Genewy, zmarł w pobliskim Nyon. W 1905 zwłoki jego zostały przeniesione do Genewy i złożone w kościele pw. św. Franciszka Salezego. W tej genewskiej świątyni można znaleźć tablicę nagrobną upamiętniającą Wojciecha Grzymałę. Inskrypcja głosi:
TU SPOCZYWA Ś.P.
WOJCIECH GRZYMAŁA UR. 1793 1870
BOGU WIERNY ZASŁUŻONY OJCZYŹNIE
RODAKU WESTCHNIJ DO BOGA ZA SPOKÓJ
JEGO DUSZY
I niżej po francusku
ALBERT GRZYMAŁA NE’ EN 1793
SOLDAT DE LA GRANDE ARMĖE
MEMBRE DU GOUVT NATIONAL DE POLOGNE
PRISONNIER EN RUSSE – EMIGRĖ EN FRANCE
DĖCĖDĖ A NYON 16 X(bre) 1870
Exhumé et déposé dans cette
Eglise an 1905
REQUIESCAT IN PACE
Grzymała był siedemnaście lat starszy od Chopina. Zachowane listy są dowodem ich wielkiej przyjaźni. W takcie choroby wspomagał kompozytora, czuwał nad jego zdrowiem, jak również wspierał finansowo. Grzymała jest autorem recenzji koncertów Chopina. 22 dni po śmierci wybitnego pianisty wystąpił z ideą zbiorowego wydania jego dzieł. Zamierzał także napisać biografię przyjaciela.
Po śmierci Chopina, w październiku 1849 Grzymała pisał z Paryża do Augusta Léo:
Nasz Chopin już nie żyje. Pustka, jaką nam po sobie zostawia, powinna by wzmocnić naszą sympatię, żaden z nas bowiem nie zapomni go do końca życia ani też nigdy nie przestanie odczuwać jego braku. Kilka razy próbowałem pisać do Pana, ale gdy zaczynałem mówić o chorobie Chopina, pióro wypadało mi z ręki, w obawie że gdy przeleję na papier swoją trwogę, stanie się przez to samo bardziej rzeczywista.
Mało znaną ciekawostką jest historia o Aleksandrze, żonie generała Józefa Zajączka, namiestnika Królestwa Polskiego, która w wieku sześćdziesięciu kilku lat uwiodła nastoletniego oficera sztabu księcia Józefa Poniatowskiego – Wojciecha Grzymałę. Związek ten odbił się głośnym echem w ówczesnej Warszawie. Plotkom nie było końca.
Zapiski Kurpińskiego
Karol Kurpiński pisał swoja muzykę w pierwszej połowie XIX stulecia. Niewiele osób zna nazwisko tego kompozytora doby klasycyzmu, dyrygenta, ale i pedagoga muzycznego. Mało kto wie, że jest on autorem melodii bardzo popularnej w czasach zaborów w Polsce pieśni „Warszawianka”.
Wspomnę o jego kresowym epizodzie. W 1800 został zatrudniony jako skrzypek w orkiestrze na dworze Feliksa Polanowskiego, starosty stęgwilskiego w Moszkowie leżącym niedaleko Sokala. Tam prawdopodobnie poznał muzykę poważną, w tym operową. Tamtejszy amatorski teatr dworski wystawiał od czasu do czasu sztuki muzyczne. Kurpiński miał też okazję jeździć do Lwowa na przedstawienia. Przeniósł się zresztą nad Pełtew po zlikwidowaniu kapeli Moszkowskiej w 1808. We Lwowie przez dwa lata utrzymywał się z lekcji gry na fortepianie w domu barona Ludwika Rastawieckiego.
Kurpiński przez 30 lat pracował na stanowisku dyrygenta w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisał muzykę, komponował. Podczas zrywu 1830 wystawiał opery o tematyce patriotycznej. Skomponował wtedy osiem pieśni powstańczych. Ale też podróżował jak wielu ludzi jego epoki. W 1823 wyjechał jako stypendysta rządu w ośmiomiesięczną podróż po Europie.
Karol Kurpiński przejeżdżał przez Szwajcarię w drodze z Paryża do Włoch. Przyjechał do Genewy. Zwiedził nowe muzeum sztuki przy placu Neuve w centrum miasta (to obecne Musée Rath, które budowano od 1824). Jako muzyk zawędrował do miejscowego teatru. Bardzo rozczarowała go miejscowa orkiestra, którą skrytykował, pisząc, że lepszą można znaleźć w prowincjonalnym Sochaczewie. Miał okazję zobaczyć wypchanego słonia w Gabinecie Historii Naturalnej. Jednym z miejsc, które odwiedził była nadlemańska Lozanna. Pisał:
„Kraj Szwajcarii tak jest piękny jak Bóg oraz tak straszny jak on”
Nie wszystkie swoje szwajcarskie wrażenia przeniósł na papier. Część jego zapisków na czysto przepisała żona, Zofia Brzozowska. Nie wiemy, co jeszcze robił w Lozannie, gdzie bywał, kogo spotkał. Wiemy, ze jadąc do Italii, przejechał przez górski kanton Valais.
Pozostał po nim piękny opis Białej Góry – Mont Blanc widzianej z Genewy. Zapiski z jego notatek pochodzą z 19 sierpnia 1823:
„Po zupełnym zachodzie on jeden jeszcze jaśnieje różnymi kolorami, tworzącymi się według promieni odbijających się pod różnymi kątami krystalizacji śniegu; lecz to wszystko trwa bardzo krótko; kolory stopniami bledną, znikają i zamieniają się w śmiertelną bladość, która w miarę powiększających się ciemności wydaje się być obłokiem zatrzymanym nad wyniosłością innych gór. Na koniec i ten ostatni słaby odblask niknie wśród powszechnej ciemności. Jest to widok, który w swoim rodzaju nieopisaną rozkosz sprawuje”.
Zapomniany geograf – Stanisław Lencewicz
Stanisław Lencewicz to postać dzisiaj nieomal zapomniana. Urodził się w Warszawie w 1889. Tu się kształcił, tutaj też pracował. W roku 1914 przybył do Neuchâtel na tamtejszy uniwersytet na studia do profesora Emila Arganda. Z czasem został jego asystentem. W 1916 Lencewicz ogłosił w wydawnictwach szwajcarskich pięć prac francuskojęzycznych, w tym swą rozprawę doktorską o okresie czwartorzędu na płaskowyżu małopolskim. W 1922 został mianowany profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie kierował Zakładem Geografii. Współtworzył Polskie Towarzystwo Geograficzne. Już wtedy napisał „Kurs geografii polskiej” i „Wydmy śródlądowe Polski”. Do wybuchu II wojny światowej w 1939 był redaktorem „Przeglądu Geograficznego”. Prowadził też polski dział w „Bibliographie Géographique” w Paryżu. Przed wojną napisał jeszcze pracę na temat Powiśla. W latach 1943-1944 wykładał na tajnym Uniwersytecie Warszawskim, mając licznych słuchaczy. Nadszedł 1 sierpnia 1944. Podczas powstania warszawskiego Stanisław Lencewicz został zamordowany przez niemieckiego żołnierza.
Warto wspomnieć, że Lencewicz opracował katalog polskich jezior i z powodzeniem zajmował się też kartografią. Opublikował ponad 140 prac naukowych. Po zakończeniu II wojny światowej wyszły Lodowce i ich wpływ na rzeźbę powierzchni ziemi, Wody lądowe oraz Geografia fizyczna Polski. Niewielu pamięta dzisiaj postać tego wybitnego geografa, który kształcił się w Szwajcarii nad wielkim jeziorem Neuchâtel. Kiedyś szukając adresu w jednej z warszawskich dzielnic – na Bemowie, pytałam przechodniów o postać Lenkiewicza, ponieważ on był patronem ulicy, której szukałam, kilka osób nie umiało powiedzieć mi nie tylko, gdzie wspomniana ulica znajduje się, ale tez nie wiedzieli, kim był jej patron.
Henryk Sienkiewicz
Był rok 1914. Informacja o wybuchu I wojny światowej i ogólnej mobilizacji dotarła do Sienkiewicza, gdy spędzał lato w Oblęgorku. 3 października 1914 wyjechał do Szwajcarii. Rodzina Sienkiewiczów osiadła w Vevey, gdyż, jak Henryk stwierdził w rozmowie z żoną: „w Vevey najlepiej, bo do Lozanny blisko i rodaków blisko, ale nie za blisko.”
W styczniu 1915 Sienkiewicz, Ignacy Jan Paderewski i Antoni Osuchowski założyli w Vevey Komitet Generalny Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce, który zajął się zbiórką pieniędzy, żywności i innych darów wśród ludzi na całym świecie. Fundusze były przekazywane do Polski.
Romain Rolland odnotował spotkanie z Henrykiem Sienkiewiczem w swoim dzienniku:
„Przyjął mnie w prywatnym salonie, który wychodził na hotelowy ogród i na stoki Mont Pélérin. Sienkiewicz to starzec w wieku 60-70 lat, robi wrażenie jeszcze dość silnego i krzepkiego. Ma dużą głowę, siwe włosy, mocne czoło, lorgnon, bródkę, żółtą cerę, gruby głos i nieco słaby słuch. Pijemy herbatę. Mówi, że jest bardzo przeciążony i przemęczony obowiązkami prezesa Towarzystwa Pomocy Polakom.”
Noblista zmarł wieczorem 15 listopada 1916 w Hôtel du Lac, a jego ostatnie słowa brzmiały:
„Nie zobaczę już wolnej Polski”.
Pogrzeb odbył się w Vevey. Oprócz najbliższej rodziny przybyli przedstawiciele dyplomacji z wielu państw i wszystkich polskich stowarzyszeń w Szwajcarii.
Podczas pogrzebu odczytano depeszę pożegnalną przysłaną przez papieża Benedykta XV, a ksiądz Jan Gralewski wygłosił mowę pożegnalną. Muzyką zajął się Henryk Opieński.
Brakowało tylko polskiej delegacji, którą zatrzymano na granicy.
Nie zabrakło jednak polskich akcentów – z Muzeum Polskiego w Raperswilu sprowadzono historyczne polskie sztandary.
Msza pogrzebowa zakończyła się odśpiewaniem Hymnu i „Boże coś Polskę” z błagalnym wezwaniem: „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie”. Wśród okazałych wieńców od wielu ówczesnych znamienitości zwraca uwagę szczególnie ten z napisem:
„Wskrzeszycielowi ducha rycerskiego w Polsce – bojownicy o Jej niepodległość”.
W 1924 zwłoki Henryka Sienkiewicza, sprowadzone ze Szwajcarii, spoczęły w krypcie warszawskiej katedry św. Jana Chrzciciela. W 160 rocznicę urodzin i 90 rocznicę śmierci pisarza, w 2006 jego wnuczka, Maria Sienkiewicz odsłoniła, przed Hotelem Du Lac w Vevey, pomnik dłuta profesora Gustawa Zemły.
Klaudyna Potocka
Klaudyna Potocka po wybuchu powstania w 1830 Potocka wyjechała do Warszawy, gdzie zajmowała się organizowaniem szpitali dla powstańców i pracą w nich. Kierowała transportowaniem rannych prosto z pola. W rosyjskiej prasie robiono z niej „czarownicę” – co zresztą ją bardzo cieszyło! Współfinansowała Pułk Jazdy Poznańskiej, w którym służył poeta Stefan Garczyński.
Po upadku powstania zamieszkała w Dreźnie. Ofiarowała własne klejnoty na pomoc powstańcom i rodakom, którzy uciekli z zaboru rosyjskiego, organizowała też kwesty na ten cel. Utrzymywała Schronisko Polskie w Dreźnie, wspomagała prasę emigracyjną.
W lecie 1832 po raz pierwszy odwiedziła Szwajcarię, dokąd z mężem wyjechali na dwumiesięczny wypoczynek. Klaudyna Potocka opuściła Drezno w lecie 1833, opiekując się w podróży chorym poetą, Stefanem Garczyńskim, który udawał się na kurację do Bex w Szwajcarii. Trasa prowadziła do Strasburga powozem, następnie statkiem na Renie do Bazylei, a potem do Lozanny i Bex. Podróż trwała ponad miesiąc, od 21 maja do 25 czerwca 1833.
W listopadzie 1834 Potocka powróciła do Genewy. Powróciła sama, gdyż mąż razem z Władysławem Zamoyskim, popłynął statkiem do Algieru. Potocka w drodze przeziębiła się i, ciężko chora, dotarła nad Leman. Po kilku tygodniach nastąpiła poprawa jej stanu zdrowia. Kontynuowała pomoc polskim emigrantom potrzebującym wsparcia finansowego w ramach Komitetu Wspierania Tułaczy Polskich w Genewie oraz osobom indywidualnym, wyszukanym przez siebie, które same z różnych względów nie chciały się zwrócić o pomoc materialną. W lecie 1832 po raz pierwszy odwiedziła Szwajcarię, dokąd państwo Potoccy wyjechali na dwumiesięczny wypoczynek.
Stała się przyjaciółką i opiekunką poetów przebywających na emigracji – Adama Mickiewicza, Stefana Garczyńskiego, Wincentego Pola. Pewnego razu Mickiewicz (mieszkał piętro wyżej, nad Potockimi), nim zemdlał z wysiłku po napisaniu Wielkiej Improwizacji, zdążył – ponoć – stuknąć krzesłem w podłogę, by przywołać Klaudynę.
Żyła zaledwie 35 lat, lecz już za życia otaczała ją legenda Polki – patriotki, całkowicie poświęcającej się dla kraju i dla rodaków. Pisał o niej Adam Mickiewicz:
„Legendarna ta postać tak się wyróżnia od ogółu ludzi i tak się ponad zwyczajny ich poziom podniosła, że w legendzie też chyba lub w poezji mogłaby ujść za prawdziwą, jako ideał – Wincenty Pol. Ta kobieta godzi z rodzajem ludzkim i może natchnąć znowu wiarą w cnotę i dobroć na ziemi. Zdaje się mieć życia tylko na parę godzin, a przecież znajduje zawsze siły na służenie innym”. Klaudyna Potocka zmarła w Genewie w 1836. W dniu pogrzebu na znak szacunku i żałoby kupcy genewscy zamknęli sklepy. Prochy jej przewieziono z Genewy w 1879 do Paryża i złożono w grobowcu generała Władysława Zamoyskiego na cmentarzu w Montmorency.
Konstanty Régamey – muzyk i indolog
Konstanty Régamey był prawnukiem Szwajcara, który wyemigrował do Wilna i tam się spolonizował. Sam Régamey, przyszedł na świat na ziemi ukraińskiej w Kijowie. Studiował filologię klasyczną i indologię w Warszawie, a orientalistykę i językoznawstwo we Francji. W 1935 uzyskał na Uniwersytecie w Warszawie doktorat w zakresie filologii indyjskiej i gramatyki porównawczej języków indoeuropejskich. Na uniwersytecie wykładał też indologię. Od 1932 działał również jako krytyk muzyczny. W latach 1937-199 redagował czasopismo „Muzyka Polska”.
W Polsce przebywał jeszcze w czasie II wojny światowej. W czasie wojny, korzystając z pewnej ochrony, jaką w okupowanej Polsce dawał paszport szwajcarski, wspomagał ruch oporu. Był kurierem Armii Krajowej. Grywał w kawiarniach jako pianista. Wtedy też zadebiutował jako kompozytor – lekcji kompozycji udzielał mu wybitny kompozytor i pedagog, Kazimierz Sikorski.
Po powstaniu warszawskim został umieszczony przez Niemców w obozie w Sztutowie, potem wysłano go do Niemiec, zwolniony jako obywatel szwajcarski, wyjechał do miasta swoich przodków – Lozanny. Tam pracę na uniwersytecie rozpoczął jako lektor języka… rosyjskiego, ale szybko został szefem katedry języków słowiańskich i wschodnich. Równocześnie na Uniwersytecie Fryburskim uczył lingwistyki i języków wschodnich. Od połowy lat 40. do połowy lat 70. XX wieku wykładał filologię orientalną i słowiańską na uniwersytetach we Fryburgu i Lozannie. W 1964 powołał do życia Szwajcarską Radę Muzyczną. Komponował utwory orkiestrowe, kameralne, wokalno-instrumentalne (Pieśni perskie). Publikował na temat buddyzmu, ale też teorii muzyki. Do Polski przyjeżdżał po II wojnie wielokrotnie, zarówno jako filozof-indolog i jako muzyk – na festiwale Warszawska Jesień. Jego spuścizna znajduje się w zbiorach bibliotek szwajcarskich. Jest też popiersie – w Muzeum Polskim w Rapperswilu.
Orpiszewscy
Ludwik Orpiszewski brał udział w ataku na warszawski Belweder 29 listopada 1830. W październiku 1831 w obawie przed represjami rosyjskimi udał się na emigrację. Był bliskim współpracownikiem księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. W 1834 został skazany przez władze rosyjskie na powieszenie za udział w powstaniu listopadowym..W latach 1844-1848 był delegatem dyplomatycznym Hotelu Lambert w Watykanie. Od 1851 mieszkał w Villamont koło Lozanny w posiadłości „Campagne Mercier” aż do śmierci.
Całe życie interesowały go sprawy polskie, czytał i pisał o nich. Wydał w tym czasie, dokładnie w 1863 w Lozannie, między innymi „Les grands capitaines de l’ancienne Pologne”, a siedem lat później we Fryburgu wyszła jego niewielka broszura o kardynale Zbigniewie Oleśnickim. Pisał także wiersze, opowiadania historyczne, powieści i dramaty. Tłumaczył na język francuski autorów polskich, głównie poetów. Wiadomo, że najmłodszy syn Orpiszewskiego został księdzem i gdy mieszkał w Montreux odprawił nabożeństwo żałobne w kościele Vevey po śmierci Henryka Sienkiewicza.
Piłsudski w Genewie
Leżący nad brzegiem Rodanu genewski Hotel des Bergues odwiedził Józef Piłsudski. W Genewie przebywał od 9 do 10 grudnia 1927. W tym właśnie hotelu zatrzymał się w apartamencie pod numerem 113.
Granice Polski zostały ostatecznie określone po konferencji ambasadorów w 1923. Na zachodzie i północy Polska graniczyła z Niemcami. Niespokojnie było na południu – trwał spór z Czechosłowacją o Zaolzie oraz na północnym wschodzie trwał spór z Litwą o Wileńszczyznę. Oficjalne stosunki dyplomatyczne między Polską a Litwą były bardzo złe. Jednak w kuluarach szukano możliwości ewentualnego porozumienia. Sporadycznie dochodziło do oficjalnych spotkań, jak chociażby w grudniu 1927 w Genewie.
Marszałek przybył na posiedzenie Ligi Narodów, poświęcone konfliktowi polsko-litewskiemu. 9 grudnia rano na granicy szwajcarskiej powitał go poseł Jan Modzelewski. W miejscowości Renens leżącej niedaleko Lozanny do salonki, którą podróżował Piłsudski wsiadł minister August Zaleski. Następnie w swoim apartamencie Marszałek podejmował kawą brytyjskiego polityka Neville`a Chamberlaina i mieszkającego w tym samym hotelu francuskiego ministra Aristide`a Brianda. Następnego dnia spotkał się ministrem spraw zagranicznych Rzeczy Gustavem Stresemannem.
10 grudnia wieczorem Marszałek przybył na posiedzenie Ligi Narodów, w którym brał udział także ówczesny minister zagraniczny Litwy Augustinas Voldemaras. Marszałek przerwał mu przemówienie, prosząc, aby Litwin zdeklarował się, czy chce pokoju czy wojny z Polską. Litewski premier nie odpowiedział bezpośrednio, ale kontynuując przemówienie, wspomniał, że nie chce wojny z Polską. Piłsudski podobno zareagował słowami:
„A zatem chce pan pokoju. To mi wystarcza”.
Oświadczył też, ze warto było odbyć podróż do Genewy.
Rada Ligi Narodów przedstawiła rezolucję w kwestii stosunków polsko-litewskich. Po odbytej 11 grudnia rozmowie ministrów: Augusta Zaleskiego i Augustinasa Voldemarasa wyznaczono początek bezpośrednich rokowań na styczeń 1928.
W nocy z 10 na 11 grudnia Piłsudski po zakończeniu posiedzenia opuścił Genewę i wyjechał do Warszawy.
Profesor Zygmunt Laskowski
Aktywnie działał w przygotowywaniu powstania styczniowego. W lutym 1863 przy jego udziale przejęto Kasę Królestwa Polskiego, w czerwcu wyjechał do Paryża. Po upadku powstania nie powrócił z emigracji. Po 1875 przeniósł się do Genewy, zaproszony przez radę stanu Rzeczpospolitej Genewskiej. Tam został współtwórcą Wydziału Medycznego na Uniwersytecie Genewskim. W latach 1891-1893 i 1907-1913 piastuje stanowisko dziekana tego Wydziału. Współpracuje z wieloma Akademiami medycznymi i Instytutami badawczo-naukowymi w Szwajcarii i za granicą. Dał się poznać jako autor licznych publikacji medycznych z dziedziny anatomii. W 1894 wydał w Genewie, opatrzony rysunkami Zygmunta Balickiego, doskonały atlas anatomiczny.
Zygmunt Laskowski założył w Genewie Muzeum Anatomiczne, w którym wykorzystał osobistą kolekcję preparatów. Pełnił także funkcję dyrektora Muzeum Polskiego w Rapperswilu. Z jego inicjatywy i przy jego współudziale umieszczono w 1898 marmurową tablicę ku czci Adama Mickiewicza w gmachu dawnej Akademii w Lozannie, gdzie wykładał poeta. Projekt medalionu, według wskazówek profesora Laskowskiego, przygotował rzeźbiarz genewski H. Huguenin. Medalion odlano w brązie. Podczas uroczystości, która odbyła się 24 grudnia 1989 w sali sejmowej Kantonu Wodyjskiego przemówienie wstępne i końcowe wygłosił właśnie profesor Laskowski. Tablicę z medalionem umieszczono na ścianie sali „teologicznej”, w której wykładał Adam Mickiewicz.
Laskowski był działaczem polonijnym w Szwajcarii. W czasie I wojny światowej był przewodniczącym Centralnej Agencji Polskiej założonej przez Erazma Piltza w 1915 w Lozannie. Działał w Komisji Nadzorczej Skarbu Narodowego. Pomagał Janowi Styce w wystawieniu Panoramy Racławickiej w Genewie.
Aleksander Stryjeński i Leokadia Syryjeńska
Ten znany nestor rodziny Stryjeńskich pochodził z kalwińskiej rodziny. W 1833 znalazł się w Szwajcarii, gdzie uczestniczył w pomiarach topograficznych kantonu berneńskiego. Warto podkreślić, że był też jednym z głównych współpracowników generała Henri Dufoura, znanego szwajcarskiego budowniczego mostów i kartografa. Można rzec – Stryjeński nie mógł lepiej trafić. Pracował przy opracowywaniu pierwszej wielkiej nowoczesnej mapy Szwajcarii, mapy kantonu fryburskiego, którą wydano w 1855, która jeszcze blisko sto lat później służyła przy pracach niwelacyjnych. Opracowana na jej podstawie popularna mapa kantonu do niedawna wisiała w każdej szkole we Fryburgu. Stryjeński sporządził też w 1853 analizę możliwego przebiegu linii kolejowych przez kanton fryburski. Następnie zamieszkał w Genewie, prowadził prace topograficzne, trasował linie kolejowe, w latach 1858-1875 był inżynierem kantonu genewskiego, zajmując się głównie budową i ulepszaniem dróg i stawiając mosty na Rodanie.
Po ślubie z Pauliną de Lestocq mieszkał w Carouge pod Genewą. Pracował w biurze topograficznym, zajmował się między innymi trasowaniem linii kolejowych z Genewy do Versoix i z Lozanny do Thörishaus. W 1858 z rekomendacji generała Dufour’a utrzymał stanowisko inżyniera kantonu genewskiego. Brał udział w projektowaniu mostów na Rodanie. Jednym z synów Aleksandra Stryjeńskiego był Tadeusz, znany później architekt. Urodzona w 1840 Leokadia Stryjeńska była córką Aleksandra. Dzieciństwo spędziła w konwencie sióstr w Carouge. Od 1862 zamieszkała w Paryżu. Przepisała do druku pamiętniki Anny hrabiny Potockiej z 1794-1820, które w 1897 wydał jej brat Kazimierz. Tłumaczyła z angielskiego i francuskiego na język polski, przełożyła też jedną z powieści Henryka Sienkiewicza na francuski.
Szymanowski – początek i koniec
Kompozytor urodził się w październiku 1882 na ziemi Czerkawskiej w Ukrainie, we dworze swoich dziadków. Wspominała siostra Zofia, że:
„Dom był parterowy, z jasnym dachem, z jednej strony otoczony lipami. (….) Przez całą długość domu ciągnęła się biała weranda, gęsto dzikim winem obrosła”.
Dwór zniszczono doszczętnie po przewrocie bolszewickim w 1917. Na miejscu dawnego dworu Szymanowskich wybudowano kilkanaście lat temu ogromny budynek szkolny, z parku nie zostało oni jedno drzewo.
Karol w Tymoszówce uczył się muzyki od ojca, potem od ciotki Marii. Dalsze nauki pobierał już w szkołach. Potem był wyjazd z rodzinnego domu. Na zawsze.
W jednej z moich książek pisałam o ukraińskim dzieciństwie Karola Szymanowskiego, o jego domu nad stawem. Te opowieści przypominają mi się zawsze, kiedy jestem w Lozannie. Wybieram się wtedy na długi spacer. Podjeżdżam autobusem na Signal, części miasta położonej w jej górnej partii. Jest tam olbrzymia wieża widokowa, z której rozciąga się widok na Lozannę i okolicę. W zasięgu wzroku, ale ukryty w gęstwinie drzew soti niewielki dom mieszczący dzisiaj ośrodek dla osób starszych. W okresie międzywojennym mieściła się w nim klinika. Był 1937. Karol Szymanowski był ciężko chory na gruźlicę. Kiedy jego stan pogorszył się, postanowiono przewieźć go z Lazurowego Wybrzeża, gdzie przebywał, do Lozanny. Było to w czasie Wielkiego Tygodnia. Umieszczono go w klinice doktora Dufour na Signalu. W Wielką Sobotę przyjechała z Warszawy siostra, Stanisława Korwin-Szymanowska. Zmarł kwadrans przed północą. Na stoliku przy łóżku stał obrazek Matki Boskiej Częstochowskiej oraz wycięta z miesięcznika „Muzyka” reprodukcja dagerotypu Chopina, która wywarła na Szymanowskim szczególne wrażenie.
Maskę pośmiertną Szymanowskiego i odlew ręki wykonał rzeźbiarz lozański Delerse. Ciało zabalsamował doktor Narbel, po czym złożono je w szklanej trumnie. Przybyły z pobliskiego Morges Ignacy Jan Paderewski położył ponoć na nim wieniec. 31 marca przewieziono zwłoki do Bazylei, gdzie pożegnał je poseł Rzeczpospolitej w Bernie Jan Modzelewski. Stamtąd trumnę kompozytora przewieziono do Krakowa.
Co pozostało po kompozytorze w Lozannie? Zaledwie niewielkie popiersie w dawnym kasynie na wzgórzu Montbenon, w gmachu, w którym znajduje się też płaskorzeźba poświęcona Ignacemu Janowi Paderewskiemu, dzięki któremu powstała w tym gmachu sala koncertowa.
W XVI wieku – Łaski, Dłuski i i inni
Historia założenia uniwersytetu w Genewie jest nierozerwalnie związana z ruchem reformacji. 21 maja 1536 Genewczycy, zebrani na soborze, przyjęli reformację i Genewa stała się niezależna od jakiejkolwiek władzy książęcej czy kościelnej. Przyjęto również „artykuł o szkołach”, który ustanawiał obowiązek posyłania dzieci do szkoły. Zapoczątkowanie idei reformacji przez Kalwina, który osiedlił się w mieście w 1536, nie przebiegło gładko i Kalwin został wydalony z miasta dwa lata później. Kalwin został wezwany z powrotem do Genewy w 1541, aby dokończyć dzieło reformacji. Aby ugruntować wiarę, należało mieć wykształconych ludzi. Potrzeba stworzenia akademii, która kształciłaby przyszłych teologów, stała się oczywista. Kalwin posłużył się przykładem Akademii Lozańskiej, która została założona w 1537. Akademia została założona w 1559, co zostało odnotowane w dokumencie założycielskim „Leges Academiae Genevensis”. Uczono tam retoryki, dialektyki, języka hebrajskiego i starożytnej greki.
Nic więc dziwnego, że w XVI wieku Genewa przyciągała studentów z Polski. W 1554 był tam spowiednik królowej Bony, franciszkanin Franciszek Lismanin. Do Polski przybył z Włoch prawdopodobnie w orszaku królowej Bony Sforzy, której był spowiednikiem. Był kaznodzieją. Wykładał teologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. W latach 1553–1555 przebywał w Genewie. W roku 1553 pod wpływem Jana Kalwina przyjął kalwinizm. Cztery lata później wrócił do Polski. Przebywał też w Królewcu na dworze księcia Albrechta, ale to już zupełnie inna historia.
Podczas swoich podróży do Szwajcarii kontaktował się z KalwinemJan Łaski. Jego podobiznę umieszczono w zbiorze „Icones” wydanym w 1580 zawierającym wizerunki najsłynniejszych ówczesnych reformatorów. W 1553 Mikołaj Radziwiłł Czarny poparł ruch reformacyjny i w wyniku tego porzucił religię katolicką. W 1555 nawiązał korespondencję z wybitnymi teologami kalwińskimi w tym z Janem Kalwinem. Około 1557 przyłączył się do Kościoła Reformowanego (kalwinizm), którego stał się najbardziej wpływowym protektorem w Rzeczpospolitej.
Nie tylko Genewa przyjmowała przybyszy znad Wisły. W XVI stuleciu fryburski humanista Peter Falk gościł Jana Dantyszka, humanistę o szerokich kontaktach europejskich, który korespondował z Erazmem z Rotterdamu, spotkał się również z Marcinem Lutrem. Na cześć Dantyszka wydano ucztę, w której uczestniczyli miejscy radni miasta Fryburga. W 1557 przybył do Genewy Wojciech Dłuski, który później uczył się w Bazylei. Historia Polaków, którzy przybyli na ziemie Helwetów w XVI stuleciu nie jest krótka.
Witraże i Mehoffer
Konkurs na witraże do katedry fryburskiej p.w. św. Mikołaja rozpisano w 1895. To Tadeusz Stryjeński namówił Mehoffera do wzięcia w nim udziału. Na konkurs należało nadesłać projekty witraży, przedstawiających czterech apostołów: Piotra, Jana, Jakuba i Andrzeja. Wpłynęło 47 prac z całej Europy.
Już podczas rozpatrywania prac konkursowych podkreślano, obok walorów czysto artystycznych, obecność motywów polskich, zarówno w postaci typów ludzkich i elementów flory, jak i w niektórych atrybutach (krakowski Barbakan jako atrybut św. Barbary). Wiadomo, że modelami dla dwóch postaci świętych byli Polacy: św. Jerzego – wielki malarz Tadeusz Makowski, św. Michała – inny uczeń Mehoffera, Wojciech Jastrzębowski.
A jak to się zaczęło?
Pomysł Bractwa Najświętszego Sakramentu, aby w 1892 wyposażyć świątynię w nowe witraże. Postanowiono przedstawić szereg świętych związanych z kolegiatą (w szczególności patronów ołtarzy bocznych) oraz kilka scen (Najświętszy Sakrament, Matka Boża Zwycięska, Adoracja Magów).
Do pierwszej, lewej kaplicy bocznej, przedstawiającej świętych Piotra, Jana Ewangelistę, Jakuba Większego i Andrzeja, nadesłano 26 projektów z całej Europy. Większość z nich była dość tradycyjna. Wyróżniono dwie propozycje, w tym młodego Polaka, Józefa Mehoffera i Balmera z Lucerny, ale ostatecznie zachowano pierwotną wizję Polaka.
Wykonanie ośmiu okien w nawie głównej, uzupełnione w 1906 zamówieniem na pięć okien w chórze, trwało prawie czterdzieści lat, od 1895 do 1936. Jest to jeden z najważniejszych zespołów secesyjnych na świecie.
Na wykonanie nowych okien w chórze wydano zgodę w 1906, ale prace rozpoczęto dopiero po ukończeniu wszystkich witraży w nawie głównej pod koniec I wojny światowej. Trzy środkowe okna, poświęcone Trójcy Świętej, zostały zamontowane w 1926, natomiast okna przedstawiające historię Kościoła i państwa fryburskiego – dopiero w 1936. Witraże są obecnie oczyszczone i stanowią jako całość bodaj najświetniejszy przejaw sztuki polskiej na terenie Szwajcarii. W stulecie konkursu na witraż w 1995 fryburskie Muzeum Sztuki i Historii wraz z Muzeum Witrażu w Romont zorganizowało wystawę poświęconą Józefowi Mehofferowi i jego wpływowi na fryburską szkołę witrażową.
XIX-wieczne polskie drukarnie w Genewie
Drukarnia Polska przy rue du Bâle została założona w 1879 przez Bolesława Limanowskiego. Drukował w niej między innymi serię „Biblioteka Socyalno-Demokratyczna”, a w 1880 wychodziło tam pismo „Równość”. Zestaw polskich czcionek, umożliwiający druk tych pozycji, kupił za własne, otrzymane w spadku, pieniądze. Zestaw ten służył potem do drukowania w Paryżu „Pobudki” i „Przeglądu Socjalistycznego” i w Londynie „Przedświtu”.
W genewskiej drukarni Polskiej Partii Socjalistyczno-Rewolucyjnej „Proletariat” pracował w latach 80. XIX wieku. Aleksander Dębski, który wraz z Marią Jankowską Stanisławem Mendelsohnem tworzył zagraniczne przedstawicielstwo partii redakcję „Walki klas” oraz „Przedświtu”. W latach 1887-1888 zecerem w tej drukarni był działacz robotniczy i socjalistyczny, Marcin Kasprzak. W drukarni Trussowa w 1883 drukowana była broszura Erazma Kobylańskiego List otwarty do polskich i rosyjskich rewolucjonistów, w której autor opowiadał się za rozwiązaniem kwestii narodowej bez rewolucji. Kobylański wraz z Limanowskiem i Balickim założył w Genewie w 1881 stowarzyszenie „Lud Polski”, organizację polskich socjalistów. Organizacja została utworzona przez część działaczy związanych od 1880 ze Stowarzyszeniem Socjalistów Polskich „Równość” skupionych wokół wychodzącego w Genewie pisma „Równość” pod redakcją Kazimierza Dłuskiego. Nawiązywała w swojej nazwie do działającego w latach 1872-1877 Związku Ludu Polskiego. Tworzyli ją Bolesław Limanowski jako przewodniczący, Zygmunt Balicki oraz właśnie wspomniany wyżej Erazm Kobylański, który był także działaczem Ligi Polskiej. Uczestniczył w zjeździe Centralizacji Ligi w Genewie w 1888.
Zbiory Józefa Czapskiego
Fundacja Jana Michalskiego w Montricher to miejsce poświęcone literaturze, w którym znajduje się dom dla pisarzy, a także biblioteka, audytorium i sala wystawowa. Obiekty te współistnieją w harmonii z naturą. Obiekt jest położony u podnóża Jury, z widokiem na Jezioro Genewskie i Alpy. Biblioteka jest miejscem pracy dostępnym dla wszystkich, kto chciałby tam pracować. Na pięciu piętrach gromadzi ponad 80 tysięcy arcydzieł w językach całego świata. Jej bogate zbiory są dostępne w formie papierowej lub cyfrowej. Przestrzeń kulturalna fundacji jest przeznaczona na wystawy czasowe. Jest to miejsce spotkań i wymiany poglądów dla artystów i pisarzy, w którym można spojrzeć na dzieła wielkich twórców.
Fundację stworzono w 2004 Vera Michalski-Hoffmann założyła ją, aby upamiętnić swojego męża, by utrwalić ich wspólne zaangażowanie na rzecz tych, którzy poświęcają się słowu pisanemu. Misją Fundacji Jana Michalskiego jest wspieranie twórczości literackiej poprzez szereg inicjatyw i działań. Obejmują one organizację wystaw i wydarzeń kulturalnych związanych z pisarstwem i literaturą, udostępnianie wielojęzycznej biblioteki, przyznawanie dorocznej nagrody w dziedzinie literatury światowej, udzielanie wsparcia finansowego pisarzom. Fundacja otworzyła swoje pierwsze budynki w 2013. Dziś oferuje wyjątkowe miejsce spotkań, które jest otwarte na świat. Jest to miejsce, w którym spotykają się pisarze, artyści i publiczność.
W 2020 w Szwajcarii trwały dni Józefa Czapskiego. Ich opis można znaleźć w dzienniku „Le Temps”, ukazującym się w Lozannie. Na okładce pisma umieszczono Autoportret Czapskiego. Gazeta opisuje życie malarza, przedstawia też jego pisarstwo, mówi o malarstwie. W Fundacji im. Jana Michalskiego w Montricher od 3 października 2020 do 17 stycznia 2021 prezentowana jest wystawa „Józef Czapski, malarz i pisarz”. Dom Sztuki Plexus w Chexbres w tym samym czasie proponował obejrzenie pięćdziesięciu płócien polskiego artysty wystawionych pt. „Józef Czapski, egzystencja w malarstwie”. Francuskojęzyczne wydawnictwo Noir sur Blanc, założone przez państwa Michalskich publikuje biografię Józefa Czapskiego autorstwa Erica Karpelesa. „Proust contre la déchéance. Conferences au camp de Griazowietz”, to pierwsza książka pisarza i malarza.
W Montricher w Szwajcarii pokazano wystawę obrazów, rysunków i dzienników Józefa Czapskiego: „Józef Czapski | Peintre et écrivain”. Czapski to twórca związany z podparyskim Maisons-Laffitte, był też majorem Wojska Polskiego.
Na wystawie było prezentowane jest ponad 50 dzieł z lat 1949–1989, ze szczególnym uwzględnieniem związków pomiędzy szkicami w dziennikach a gotowymi płótnami, dając wgląd w warsztat malarski Czapskiego. Zostały pokazane najważniejsze tematy twórczości artysty: Autoportrety, Teatr dnia codziennego, Sceny w muzeach, Pejzaże i Martwe natury.
Otwarciu wystawy 2 października towarzyszył panel dyskusyjny z udziałem marszanda prac Józefa Czapskiego, Richarda Aeschlimanna oraz pisarzy Adama Zagajewskiego i Jila Silbersteina. Po dyskusji odbył się pokaz filmu Andrzeja Wolskiego „Józef Czapski: Świadek wieku”. Na wystawie zgromadzono obiekty z 20 kolekcji prywatnych i publicznych m.in. z Francji, Szwajcarii i Polski. W bibliotece Fundacji pokazano także książki z księgozbioru Józefa Czapskiego wypełnione jego rysunkami i notatkami. Wystawa w Fundacji Jana Michalskiego, której kuratorem był Mikołaj Nowak-Rogoziński, przedstawiała karty z dziennika Józefa Czapskiego, prowadzonego przez całe życie. Dzieło samo w sobie, to niejako pełne rysunków, szkiców, obrazów. Wystawa trwała do 17 stycznia 2021.
Warto dodać, ze istniejące w Vevey Muzeum Jenisch, założone w 1897 dzięki zapisowi 200 tysięcy franków Fanny Henriette Jenisch, żony Martina Johana Jenischa, senatora z Hamburga, też posiada prace Józefa Czapskiego. Rzadko jednak bywają pokazywane. Częściej można je zobaczyć na licznych wystawach sztuki na całym świecie.
Zofia Nałkowska w Leysin
„Białe szczyty od strony Chamossaire odstawały od granatowej ciemności nieba posypane śniegiem sypkim i świecącym. Lasy świerkowe opuszone na grzbietach odstawały od nieba. A wszystkie doliny i stoki były wyraźnie granatowe wobec nadmiaru blasku”.
Tak pisała Zofia Nałkowska w powieści, niezbyt obszernej, zatytułowanej „Choucas”. Tytuł jest francuskim słowem i po polsku oznacza kawkę. I rzeczywiście opisuje owe ptaki, które obserwowała z balkonu pokoju hotelowego. Pisarka wykorzystała pobyt kuracyjny, uważnie przyglądając się współmieszkańcom hotelu. Zwracała uwagę na rozmowy, opowieści, zachowania i gesty gości pochodzących z różnych zakątków świata. Napotkane postaci stały się pierwowzorami bohaterów książki. Dodajmy książki, której akcja rozgrywa się w tym alpejskim kurorcie. Nie jest to oczywiście „Czarodziejska góra” i poza akcją w szwajcarskiej wiosce letniskowo-kuracyjnej raczej nie ma wiele wspólnego z wielka powieścią Tomasza Manna. Tytułowe ptaki są nieodłącznym elementem scenerii szwajcarskiego kurortu i metaforą ludzi spędzających kilka zimowych miesięcy w jednym z tamtejszych sanatoriów. Stale w locie, jak kawki na chwilę przysiadające na balkonach, oknach. Podobnie zachowują się kuracjusze, którzy przyjechali do Leysin na kilka tygodni zaledwie. W tej małej powieści, może szkicu, znajdziemy opisy otaczającej alpejskiej przyrody. Miejscowość leży wysoko w górach.
„Choucas” ukazała się w 1927. Wcześniej powieść drukowana była w odcinkach w „Tygodniku Ilustrowanym” w latach 1925-1926. To jeden z najmniej znanych tytułów Zofii Nałkowskiej.
Pisarka przyjechała do Szwajcarii z mężem, mieszkała od lutego do kwietnia 1925 z chorym na płuca mężem. Jan Jur-Gorzechowski w latach 1922–1929 pozostawał w drugim związku małżeńskim z Zofią Nałkowską. On sam w 1921 przejął dowództwo nad dywizjonem żandarmów w Grodnie. Małżonkowie wyjechali nad Niemen. Ten wojskowy porzucił żonę i dzieci, aby poślubić młodszą o dziesięć lat pisarkę, już rozwiedzioną. Połączenie kostycznego oficera z wyzwoloną artystką nie dawało nadziei na udane małżeństwo, lecz mąż- żołnierz imponował jej. Ostateczni Nałkowska nie wytrzymała presji, aby ją zmienić w „kurę domową”, a szczególnie źle zniosła podwójne życie męża, stale otoczonego wianuszkiem kobiet. Rozstali się po siedmiu latach małżeństwa, gdy w 1929 Jur-Gorzechowski związał się z inną kobietą. Warto wspomnieć, że drugi mąż dostarczył Nałkowskiej inspiracji, ukryty w różnych postaciach jej sztuk i powieści, wracał w jej twórczości jako wzorzec despoty. Nałkowscy zamieszkali w Leysin-Feydey niedaleko miasteczka Aigle. Najpierw mieszkali w hotelu „De la Gare” – „w pokoju z wieloma lustrami i nigdy nie zamiataną podłogą”. Później zatrzymali się w Pension de la Fôret.
Zygmunt Estreicher – kolejny przedstawiciel naukowej dynastii
Estreicherowie to rodzina naukowców i humanistów osiadła od 1782 w Krakowie. Według Stanisława Kota to „najstarsza rodzina w Polsce, którą by można określić mianem inteligencji miejskiej”.
Jednym z przedstawicieli tej rodziny był Zygmunt Estreicher związany z ziemią szwajcarską. Po II wojnie pracował na uniwersytetach w Neuchâteli Genewie. Był badaczem muzyki Eskimosów.
W czasie wojny znalazł się w Szwajcarii, został internowany w obozie we Fryburgu. Na Uniwersytecie we Fryburgu uzyskał doktorat rozprawą poświęconą pieśniom tanecznym Eskimosów. Osiadł w Neuchâtel jako asystent Muzeum Etnograficznego. Zorganizował chór męski, jego piosenki żołnierskie śpiewane były nie tylko w Szwajcarii, lecz przez żołnierzy polskich na wszystkich frontach II wojny.
Początkowo był pracownikiem naukowym we Fryburgu, następnie od 1948 kierował przez parę lat oddziałem muzycznym Muzeum etnograficznego w Neuchâtel, a od 1954 piastował stanowisko docenta i dyrektora Seminarium muzykologii Uniwersytetu w tym mieście. Od 1961 był profesorem na Uniwersytecie w Genewie. Specjalizował się w wypracowanej przez siebie dziedzinie dotyczącej etnografii muzycznej. Zasłynął swymi badaniami i publikacjami w tym zakresie. Był autorem licznych dzieł na ten temat. Marię z Rogozińskich, córkę warszawskiego lekarza, który zginął w Katyniu poślubił w 1940 roku. W Szwajcarii wspierała różne formy pomocy dla rodaków w kraju. Zachowała się ich wspólna korespondencja. Mieli pięcioro dzieci. Syn Jerzy Tadeusz studiował matematykę na Uniwersytecie Genewskim i współpracuje ze szpitalem kantonalnym, ma też dyplom konserwatorium, daje koncerty, komponuje, nagrywa płyty.
Zygmunt Miłkowski – niespokojny duch
Zygmunt Miłkowski używający pseudonimu Teodor Tomasz Jeż to pisarz, publicysta i polityk niepodległościowy, powstańczy pułkownik. Jeden z najpłodniejszych pisarzy polskich.
Urodził się w rodzinie oficera napoleońskiego, dzierżawcy majątków ziemskich. Był uczniem szkół w Niemirowie na Podolu. Studiował matematykę na uniwersytecie w Kijowie. Po wybuchu Wiosny Ludów przedostał się na Węgry, walcząc w Legionie Polskim.
We wrześniu 1871 przybył do Lozanny, aby wziąć udział w Kongresie Ligi Pokoju i Wolności. W 1872 osiadł w Szwajcarii na stałe. Początkowo przebywał w Lozannie w latach 1872-1879, gdzie prowadził szkółkę z internatem dla polskiej młodzieży. Placówka upadła ze względów finansowych. Po nieudanej próbie przeniesienia się do Paryża, pozostał w Szwajcarii, mieszkając kolejno w Genewie, Zurychu, Wetzikonie pod Zurychem i ponownie w Lozannie. Był jedną z czołowych postaci polskiego środowiska emigracyjnego.W 1877 wraz z rodziną przeniósł się do Genewy. Zamieszkiwali w willi zwanej „Zagrodą”, która była miejscem często odwiedzanym przez kolonię polską w Genewie i Polaków przyjeżdżających nad Leman. Miłkowski utrzymywał bliską znajomość z Aleksandrem Stryjeńskim oraz Janem Bartkowskim, emigrantami po Powstaniu Listopadowym, osiadłymi nad Jeziorem Genewskim.
W Genewie Miłkowski kontynuował swoją działalność w Lidze Pokoju i Wolności, co było tym łatwiejsze, że począwszy od VII Kongresu Ligi w 1873 odbywały się one właśnie w Genewie. Mieścił się tu także Sekretariat Ligi (podjęła w nim pracę najstarsza córka Miłkowskiego – Antonina). Stopniowo stosunki między kierownictwem Ligi a Miłkowskim stawały się bliskie i przyjacielskie. W „Zagrodzie” odbywały się nawet posiedzenia ścisłego kierownictwa Ligi.
Pismu pozostającemu w ideowej łączności z Ligą Polską, a o którego powstaniu zadecydowania na zamku w Hilfikonie, Miłkowski nadał nazwę „Wolne Słowo Polskie”. Początkowo finansował je Miłkowski występując pod pseudonimem M.X. Wiłkowski; pierwszy numer pisma ukazał się 15 września 1887, a ostatni pod jego redakcją – w grudniu 1898. W tym okresie ukazało się łącznie 247 numerów pisma.
W Lozannie we wrześniu 1871 odbył się kongres Ligi Pokoju i Wolności, w której Polskę – wobec śmierci na polu walki w grudniu 1870 współzałożyciela Ligi generała Józefa Hauke-Bosaka – reprezentował Zygmunt Miłkowski. W jednogłośnie uchwalonej rezolucji stwierdzono, że niepodległość Polski jest warunkiem pokoju w Europie.
Zygmunt Miłkowski wszedł do Rady Muzeum Narodowego Polskiego w Rapperswilu w 1889. Pełnił także, bardzo sumiennie funkcję kontrolera Muzeum, dojeżdżając przez wiele lat z Genewy. Nadzorował też fundusz Skarbu Narodowego, ulokowany przy Muzeum, a z którego odsetki przekazywane były Lidze Narodowej. W 1899 zgodnie z zaleceniami lekarzy, aby zmienić klimat, Miłkowski przeniósł się z Genewy do Zurychu. Tam zmarła żona Miłkowskiego. Jego córki powychodziły za mąż i wyjechały do kraju, syn służył w Legii Cudzoziemskiej. W 1911 przeniósł się z powrotem do Lozanny i tam zmarł w 1915. Pochowany został na cmentarzu Bois-de-Vaux. Jego pogrzeb stał się manifestacją jednoczącą wszystkie polskie środowiska polityczne, uczestniczyli w nim m.in. Ignacy Jan Paderewski i Henryk Sienkiewicz. W wydanych pośmiertnie pamiętnikach „Od kolebki przez życie” opisał swoją działalność jako działacza niepodległościowego. Pozostawił 80 powieści. W powieściach objawiło się jego zainteresowanie obyczajem i kulturą chłopską z Ukrainy, którą dokumentował etnograficznie.
Polska droga w Szwajcarii romańskiej
Po klęsce Francji, w nocy z 19 na 20 czerwca 1940 około 12 tysięcy polskich żołnierzy przekroczyło granicę Szwajcarii, by pozostać w niej przez pięć następnych lat, a niektórzy z nich nawet dłużej. Zostali oni na okres wojny internowani w rozmieszczonych po całym kraju obozach. Część z nich, około 4 tysięcy internowanych żołnierzy opuściło w latach 1941-1944 Szwajcarię nielegalnie, aby dalej walczyć z Niemcami. Niektórzy internowani w specjalnie zorganizowanych obozach uniwersyteckich uzyskali dyplomy ukończenia studiów i doktoraty, przeważnie na Uniwersytecie Fryburskim. Wśród internowanych rozwijały się także różne formy aktywności kulturalnej i sportowej. Organizowano odczyty, występy chórów i orkiestr. Uprawiano twórczości literacką i zasięg tej działalności niejednokrotnie wykraczał poza granice obozów.
Pięcioletnia aktywność gospodarcza i kulturalna Polaków pozostawiła w Szwajcarii ślady widoczne do dziś. Polaków zatrudniano we wszystkich gałęziach gospodarki. Naprawiali i budowali drogi i mosty, wykonywali prace melioracyjne i leśne, zajmowali się regulacją i pogłębianiem rzek, kopaniem kanałów, a nawet wydobyciem węgla, rudy żelaza i kamienia budowlanego. Wiele dróg położonych w wysokich partiach gór, setki mostów, wiele hektarów zmeliorowanych pól uprawnych, uregulowane rzeki są dziełem ich rąk.
Wędrując po Szwajcarii, w wielu miejscach są widoczne różne ślady pozostałe po polskich żołnierzach. W wiosce Enges jest nieduża kaplica odrestaurowana przez naszych żołnierzy. We jej wnętrzu na lewej ścianie znajduje się fresk, autorstwa polskiego żołnierza, przedstawiający Szwajcarię jako kraj gościnny, na tle panoramy jezior i Alp. Są tam też dwie tablice jedna z ryngrafem i napisem:
REGINA POLONIAE MILITIE PROTETRIX ORA PRO NOBIS MCMXLIII
druga z orłem i napisem:
O SZYBKI POWRÓT DO WOLNEJ POLSKI PROSIMY CIĘ Panie 20 VI 1943.
Na wzgórzu ponad wioską, przy drodze wiodącej do Lordel, a zbudowanej przez polskich żołnierzy, jest głaz z tablicą pamiątkową. Podobnie w lesie, na lewym skraju drogi wiodącej z Enges do Cornaux-St. Blaise, jest głaz z płytą i inskrypcją:
POLACY 1940-44.
W miejscowości La Sauge w budynku dawnego baraku, w którym przetrzymywano polskich żołnierzy, na pierwszym piętrze znajduje się tablica poświęcona Polakom.
Trzy km od Leysin na cmentarzu wojskowym Larrets znajdują się groby pochowanych tam 27 żołnierzy 2. Dywizji Strzelców Pieszych, którzy w czasie wojny przebywali w okolicznych sanatoriach przeciwgruźliczych. Pomnik ku czci polskich żołnierzy odsłonięto w 1967. Jego autorem jest były żołnierz 2. Dywizji Strzelców Pieszych, Maciej Piotrowski.
Na uniwersytecie we Fryburgu można znaleźć tablicę, na której można odnaleźć łacińskie słowa, że polscy żołnierze studiujący w Szwajcarii:
„ofiarowali niniejszą tablicę jako wyraz wdzięczności dla Uniwersytetu Fryburskiego i jego profesorów”
W Martens budowali drogę, która została oznakowana nową tablicą pamiątkową z napisem francusko-polskim. Podobnie w miejscowości Charmey, leżącym w okolicy Gruyére, polscy żołnierze pracowali przy budowie Route des Polonais, biegnącej w kierunku przełęczy Jaun. Przy tej drodze internowani wystawili kapliczkę z figurką Matki Boskiej. W budynkach zarządu gmin Lignières i St. Blaise oraz w budynku szkolnym gminy Martin są tablice marmurowe upamiętniające pobyt polskich żołnierzy. Pomiędzy Boudry i Bevaix stoi blok betonowy z napisem, informującym, że w tej okolicy żołnierze polscy przeprowadzili prace melioracyjne i parcelację gruntów.
W Les Verrières żołnierze polskiej Kompanii Telegraficznej zatrudnieni byli przy pracach polowych. Przy realizacji tych zadań Polacy wybudowali około 20 km polnych dróg. Jest tam kamienny blok z orłem i napisem:
1943 oraz z trzema mosiężnymi tabliczkami, tablica pamiątkowa w tamtejszej szkole i wzniesiona, przy współpracy polskich żołnierzy, kapliczka pod wezwaniem św. Mikołaja z Flűe, poświęcona w 1943. Kapliczka, w której umieszczono ryngraf Matki Boskiej Częstochowskiej.
Józef Ignacy Kraszewski umiera w Genewie
Józef Ignacy Kraszewski przyjeżdżał do Szwajcarii kilkakrotnie, głównie w celach zdrowotnych: na kuracje winogronowe do Montreux nad Lemanem i na kąpiele siarczane.
W jednej z powieści tego pisarza można znaleźć niezwykły opis szwajcarskich krajobrazów:
„Ranek był prześliczny, ciepły, a nie gorący, brzegi pierwszymi barwy jesieni pomalowane, wody jak gołębie skrzydła mieniące się w tęczowe kolory, w powietrzu falami płynęło życie, wesele, pragnienie szczęścia i nadzieja. Góry dalekie zdawały się z ametystów wykute, a szmaragdowymi łąki wysadzane i malachitowymi zarosłe lasami. Gdzieniegdzie daleki ząb z safiru i lapis lazuli sterczał w opalowej czapie śniegu. Stoki gór, wieńce białych miasteczek u brzegu, złociste piaski u skrajów, wille z wieżyczkami sterczące wśród zieloności ciemnej jak zaczarowane pałace”.
Kraszewski lubił Szwajcarię, podziwiał spokój, porządek i swobodę kraju Helwetów:
„Ależ tu przyjeżdżać! Stąd wzory brać!”
Podczas pobytu w Montreux przedsięwziął wyprawę do Genewy na kongres literacki. Choć przyjmowany tam z honorami, z powodu złego samopoczucia nie uczestniczył w pełni w programie.
Z Genewy nie wrócił do Montreux. W październiku był już we Włoszech. W lutym 1887 donosi o zamiarze wyjazdu nad Leman. Chciał kupić dom pod Lozanną. Jednak wycieńczony chorobą i zgryzotami organizm odmówił posłuszeństwa. 2 marca jest już zdecydowany i pisze do przyjaciela:
„Nad Lemanem przymrozek, ale z piecami i oknami żyć można lato i zimą, jak u nas. Oprócz tego konsyderacje finansowe z tą Szwajcarią. Nigdzie taniej nie można wyżyć i znośniej, nie zrzekając się stosunków ze światem cywilizowanym. Mam mocne przekonanie, mam przykłady”
15 marca Kraszewski był już w Genewie, jednak w dzień swoich imienin zmarł w istniejącym do dnia dzisiejszego hotelu „De la Paix”. Zabalsamowane przez dr. Laskowskiego ciało Kraszewskiego spoczywało w otwartej trumnie, w kaplicy cmentarza Plainpalais, i tonęło pod powodzią kwiatów od Polaków i Szwajcarów. 22 marca odbyło się pożegnanie pisarza. Przemawiali: Zygmunt Miłkowski, Zygmunt Laskowski, towiańczyk Atillo Begey, Tadeusz Witkowski, Aleksander Brochocki. 24 marca odbyło się nabożeństw żałobne w genewskim kościele Sacré Coeur.
W kwietniu 1887 prochy Kraszewskiego sprowadzono do Polski i złożono w Grobach Zasłużonych na Skałce w Krakowie. W Genewie Zygmunt Laskowski pożegnał trumnę słowami:
„Umarłeś na ziemi wolnej, zawieźże do Polski wolność, taką jak szwajcarska”.
Zegarmistrzowie – Grużewski i Gostkowski
W 1833 powstała w Genewie nowa spółka zegarmistrzowska prowadzona przez dwóch emigrantów, uczestników powstania listopadowego: Juliusza Grużewskiego i Franciszka Czapka, który odszedł z firmy „Patek, Czapek & Cie”. Firma ta funkcjonowała do czasu, gdy Grużewski w 1863 został mianowany agentem Rządu Narodowego na Szwajcarię i zajął się zakupem i transportem broni dla powstania styczniowego. Grużewski do 1865 uczestniczył w pracach Komitetu Szwajcarsko-Polskiego powołanego do pośredniczenia w pomocy dla przybywających do Szwajcarii wychodźców.
Wincenty Gostkowski zaś to polski emigrant, który dołączył do firmy Patka w maju 1845 razem z Francuzem Adrien Philippe. Został on nie tylko udziałowcem, ale dzięki znajomości prawa i finansów, walnie przyczynił się do rozwoju firmy. Zakład został wówczas rozbudowany, dokupiono nowe maszyny. W latach 1850-1855 nawet podwojono produkcję.
Antoni Patek poznał Gostkowskiego w Rzymie, gdzie ten przebywał czasowo ze względu na stan zdrowia. Ożenił się już w Genewie w 1947 z Francuzką pochodzącą z Bretanii. Świadkami na ślubie byli wspólnicy: Patek i Philipe. Gostkowski miał dwóch synów. Wawrzyńca wykształcił też na zegarmistrza.
W 1876 Gostkowski odszedł z firmy i założył własny zakład w Genewie. Tu także odnosił sukcesy handlowe. Na Wystawie Powszechnej w 1878 w Paryżu otrzymał medal pierwszej klasy.
Genewska firma Antoniego Patka bardziej współcześnie
Po śmierci Patka firma kilka razy zmieniła właścicieli. W XX wieku została nimi rodzina Sternów. Potomkowie Charlesa i Jeana Sternów: Philippe oraz jego syn Thierry – obecni właściciele firmy – postanowili stworzyć swoiste sanktuarium poświecone zegarkom. W 2001 otwarto uroczyście Patek Philippe Museum. To niezwykłe miejsce ulokowane przy ulicy Starych Grenadierów. To czterokondygnacyjny budynek z 1920, w którym jest prezentowana kolekcja ponad 2 tysięcy niezwykłych zegarów. Jest tam też dokument – akt stwierdzający, że Polak Antoni Patek zostaje Szwajcarem. Na ścianie wisi jego portret.
Zegarki Patka noszą dzisiaj sławni aktorzy, politycy, sportowcy. Lista jest bardzo długa… Są wśród nich: Sophia Loren, Michaił Gorbaczow i Elton John, Karl-Heinz Rummenigge, Franz Beckenbauer i Claudia Schiffer.
Wizytówką firmy jest od 1996 manufaktura w Plan-les-Ouates, a także zakład w Perly. Salony firmowe obecne są w Genewie, Paryżu, Londynie i Nowym Jorku. ich najdroższe zegarki są licytowane za olbrzymie sumy wielu milionów dolarów. W 1989, na 150. rocznicę istnienia firmy, stworzyła ona najbardziej skomplikowany zegarek na świecie.. Jego wykonanie zajęło prawie 10 lat. Nie jest to jednak najdroższy zegarek w historii firmy bowiem egzemplarz z 1933 sześćdziesiąt sześć lat później, na aukcji Sothey’s w Nowym Jorku, został sprzedany za ponad 11 mln dolarów.
W 1839 Patek poznał emigranta, z pochodzenia Czecha, uczestnika powstania listopadowego, Franciszka Czapka, który mieszkał od 1832 w Szwajcarii i prowadził firmę zegarmistrzowską Czapek & Moreau. Podporucznik i malarz z zegarmistrzem, połączyli swoje siły i 1 maja 1839 założyli manufakturę artystycznych zegarków firmę Patek, Czapek & Cie. W przedsięwzięciu tym bardzo pomocnymi okazali się również zatrudnieni Polacy: zegarmistrz Władysław Bandurski i prawnik Wincenty Gostkowski.
Siedzibę ulokowano przy Quai Général Guisan w centrum Genewy. Wychodzące z niej egzemplarze były dopracowane pod każdym względem – precyzyjne i niezawodne i kunsztownie ozdobione Połączenie zegarmistrzowskiej perfekcji z głową do interesu i poczucia było doskonałym interesem. W ciągu kilku lat manufaktura zwiększała zatrudnienie, a produkcja zegarków sięgnęła kilkuset egzemplarzy rocznie. Reprezentantem firmy w Warszawie został Lilpop, we Lwowie – znany zegarmistrz H. Majewski. Kieszonkowe zegarki z przeznaczeniem dla polskich emigrantów, patriotów i arystokracji w kraju zdobiono w przeróżny sposób, grawerowano herby bogatych klientów, często wykorzystywano wizerunek Matki Boskiej lub portrety wielkich Polaków (Kopernik, Sobieski, Kościuszko, Poniatowski, Mickiewicz). Kilka lat współpracy przyniosło sukcesy, ale i konflikty. Narastający spór Patka z Czapkiem spowodował, że 18 kwietnia 1845, po wygaśnięciu sześcioletniej umowy, firmę rozwiązano.
W 1844 podczas wystawy w Paryżu, Patek poznał francuskiego zegarmistrza, Adriena Philippe’a. To właśnie on dwa lata wcześniej wymyślił mechanizm, dzięki któremu niepotrzebny był już kluczyk. Odtąd za pomocą koronki można było ustawić wskazówki i nakręcić zegarek oraz mechanizm nastawiania funkcji kalendarza. Wynalazek został uhonorowany złotym medalem na wystawie paryskiej. Gdy Czapek odszedł, Patek zatrudnił Philippe’a jako dyrektora technicznego, a firmę przeniesiono na Quai des Bergues. Nowa spółka. powołana 15 maja 1845. należała do trzech wspólników – Patka, Philippe’a i prawnika Wincentego Gostkowskiego. Po sześciu latach, w 1851 firma Patek & Cie oficjalnie zmieniła nazwę na Patek Philippe & Cie. Był to znak, że Philippe miał w spółce pozycję równą Patkowi.
1 marca 1877 Antoni Patek zmarł w Genewie i został pochowany na miejscowym cmentarzu w Chatelaine. Grób szczęśliwie zachował się do dzisiaj. W 180. rocznicę powstania firmy „Patek, Czapek & Cie” przeprowadzano restaurację nagrobka.
Ludwik Janowski i jego miłości
Ludwik Janowski urodził się na Mazowszu – w Mławie. Jednak już w wieku dwóch lat wyjechał z rodzicami na ziemię kijowską, gdzie spędził szczęśliwe dzieciństwo. Najpierw to była Biała Cerkiew, potem Stawiszcze. Studiował na Uniwersytecie Kijowskim, następnie przeniósł się do Krakowa na Jagiellonkę, gdzie kontynuował studia. Pasjonował się historią, literaturą i kulturą polską. Potem udał się na dalsze studia do Lozanny i Genewy, skąd w 1904 wrócił do Kijowa. W 1913 został mianowany profesorem literatury ruskiej właśnie na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pisał o kulturze i historii rosyjskiej, o ich twórcach.
Do 1919 był rektorem Polskiego Kolegium Uniwersyteckiego w Kijowie. Już w czasach studenckich zajmował się tym, co pasjonowało go najbardziej: polskim szkolnictwem, naszymi ośrodkami nauki. Miał dwie wielkie miłości: Liceum Krzemienieckie i Uniwersytet Wileński. Wydał wiele publikacji na temat szkół na Litwie i na temat Krzemieńca.
Ludwik Janowski przybył do Szwajcarii w listopadzie 1914. Z uwagi na nienajlepszy stan zdrowia udał się najpierw do Zurychu, gdzie zasięgnął porady lekarskiej. Po tygodniu wyjechał do Rapperswilu. Zaprzyjaźnił się z kustoszem muzeum polskiego Konstantym Żmigrodzkim i korzystając z zasobów muzeum pracował nad historią Liceum w Krzemieńcu i gimnazjum w Winnicy.
Po miesiącu udał się do Lozanny, aby poznać, już wówczas sędziwego, Zygmunta Miłkowskiego. Dotarł tam, niestety, w dniu jego śmierci. Włączył się w przygotowania do jrgo pogrzebu, na który zjechali się wszyscy wybitni Polacy, mieszkający w tym czasie w Szwajcarii. Janowski przemawiał nad trumną. Poruszyła go także śmierć Henryka Sienkiewicza. Uczestniczył w uroczystościach pogrzebowych i pierwszy napisał o nim wspomnienie.
Od dnia przyjazdu do Lozanny włączył się w działalność Towarzystwa Pomocy Ofiarom Wojny. Wszedł niebawem do zarządu tego towarzystwa.
Od maja 1915 zamieszkał w Lozannie już na stałe i tam intensywnie pracował w towarzystwie „La Pologne et la guerre”, które wydawało swój organ „L’aigle Blanc”. Dużo artykułów zamieszczał także w „Moniteur polonaise”. Oba te czasopisma miały na celu informować o Polsce, jej historii, dążeniach i prawie do niepodległego bytu.
Trwający dwa i pół roku pobyt w Szwajcarii był najbardziej pracowitym okresem w jego życiu. Mimo ciągłych kłopotów zdrowotnych, brał aktywny udział w życiu społecznym i politycznym. Wszystko o czym pisał w tym okresie, a publikował w językach: francuskim, angielskim, włoskim i polskim, miało na celu zaświadczyć przed światem o naszej kulturze, godnej rozwoju w niepodległym państwie. Swoje prace drukował nie tylko w tych, już wyżej wymienionych, pismach, ale także w „Gazette de Lausanne”, w „Temps”, w „L’Express Lyon”, w „L’Eroica” i „Wiadomościach Polskich”.
W czasie swojego pobytu w Lozannie wydał kilka książeczek, artykułów, między innymi: Litwa i Polska, Les théories néo-lithuaniennes et la vérité historique, Wilno. Eesquisse historique, La politique Allemande en Lithuani, Les théories néo-lithuaniennes et la vérité historique – wszystkie wydane w Lozannie w 1916.
Wydał też: Uniwersytet Wileński i jego znaczenie, Lata uniwersyteckie Słowackiego, Historjografja Uniwersytetu Wileńskiego, W promieniach Wilna i Krzemieńca. Ostatni tytuł jest bardzo szczególny dla jego dokonań i w jego biografii. Jego życie upływało właśnie w promieniach tych dwóch kresowych miast: Wilna i Krzemieńca.
W 1919 spełniło się jego największe marzenie – został profesorem Uniwersytetu im. Stefana Batorego w Wilnie. Zajmował się dziejami kultury polskiej na Wschodnich Kresach Rzeczypospolitej. Był też historykiem dziejów Alma Mater Vilniensis. Niestety, nie na długo. Janowski przez całe życie chorował na serce. Zmarł w Wilnie w 1921. Miał zaledwie 43 lata. Jego grób znajduje się przy głównej alei Cmentarza na Rossie w Wilnie.
Pisał też o polskim nauczaniu w Kijowie. na ten temat wygłaszał liczne pogadanki. Jemu zawdzięczamy historię polskich dokonań na Uniwersytecie w Charkowie. Wykonał pracę dzisiaj dla nas bezcenną. Przepisywał stare dokumenty, które później bezpowrotnie przepadły w czasie rewolucji październikowej, w okresie II wojny światowej, a dzięki jego pracy przetrwały przynajmniej w odpisach czy streszczeniach. Dokumenty i prace, które zostawił znajdują się w bibliotece na Uniwersytecie w Charkowie. Zaś jego wydawnictwa, nad którymi pracował na Uniwersytecie w Genewie i w Lozannie można znaleźć w genewskiej bibliotece uniwersyteckiej. Znajdują się tez w Fundacji Archiwum Helveto-Polonicum we Fryburgu.