W stolicy prześwietnej Laudy

         Opuszczając Pacunele, te co na Laudzie mawiają, że jedna jej połowa należy do ich parafii, a druga do Wodoktów, wjeżdża się na Trakt Laudański. Droga znana już od czasów księcia Witolda wiedzie przez Mitruny, znajdujące się w samym centrum tej krainy. Ich widok zasmuci chyba każdego: rozjechany spychaczami na rozkaz przewodniczącego kołchozu pałac rodu Sawickich herbu Lubicz. Ten ogromny majątek, w tym piętrowy dwór w Lubiczu oraz te w Mitrunach i Pacunelach wymienione przez Henryka Sienkiewicza w „Potopie”, stopniowo malał obszarowo, ale do tej pory znaczenia nie tracił. W mitruńskim pałacu, w 1936 roku, odbyły się uroczyste obchody 50. rocznicy wydania Trylogii, na których Polski Zespół Teatralny z Wodoktów odegrał farsę „Zagłoba swatem”. Niestety, zbliżała się kolejna wojna i znane tu światy musiały odejść. Jedną z jej ofiar był ostatni „prywatny” – jak się później okazało – właściciel tego co pozostało z klucza mitruńskiego, Wacław. Jak tysiące Polaków, w 1941 roku podległ wywózce w głąb ZSRR i tam, nie dojechawszy do wyznaczonego mu miejsca, dokonał żywota.
         Smutno tu, pusto i tak jakby już nikt nie mieszkał…
         Odjeżdżam więc szukając innych  historii!
         I tak trafiam do stolicy Laudy, miasteczka Krakinów. Ładne, zadbane wita gości dwiema wieżami kościoła Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Pierwszą, drewnianą świątynię zbudował tu książę Witold w 1419 roku, ale dziś stoi tu już kolejna budowla, ceglana w stylu neogotyku, z przełomu XIX i XX wieku, w której znajduje się słynący cudami obraz Matki Bożej Krakinowskiej. Wizerunek ten przywiózł z Krakowa pewien misjonarz, imieniem Albert, głoszący Ewangelię nad brzegami Niewiaży. Dziś odbywają się tu odpusty związane z kultem Matki Bożej Zielnej. A ziół tu dostatek! I na nadniewiaskich łąkach wzdłuż rzeki opisanej przez Czesława Miłosza w powieści „Dolina Issy” i w pobliskim parku krajobrazowym, gdzie rosną gaje dębowe i żyją na wolności introdukowane tu żubry (stacja ochrony znajduje się w Girelė). I jak tu wszystko pachnie!
         Są żubry, są zioła, ale czy robią tu też żubrówkę?
         No, tego akurat nie wiem!

Katarzyna Węglicka
Opracowanie prozatorskie: Marzena Woronow

Następny wpis

Wielka historia niewielkich Kiejdan

czw. paź 22 , 2020
         Kiejdany leżą około 50 kilometrów od Kowna. To jedno z najważniejszych miast Żmudzi było niegdyś siedzibą rodową Radziwiłłów. Jak potężny był to ród, możemy ocenić, po okazałych świątyniach: kościołach św. Jerzego i św. Józefa, klasztorze karmelitów, zborach luterańskim i kalwińskim, dwóch synagogach i prawosławnej cerkwi Przemienienia Pańskiego. W czasach reformacji Kiejdany, podobnie jak radziwiłłowskie Birże, zamieszkiwali głównie kalwini, którzy przyjeżdżali z zachodniej Europy, by schronić się pod skrzydłami Radziwiłłów.         Pamiętam mój pierwszy pobyt w mieście nad Niewiażą, wiele lat temu… Chodząc i wypatrując starych, ciekawych budowli, ujrzałam wynurzający się spośród drzew biały, nieduży kościółek. Nad wejściem znajdowała się tablica informująca, oczywiście […]