Romantyczny poeta czy „liryk wioskowy”?

         Jeden z najbardziej znanych i cenionych współczesnych poetów litewskich – Eduardas Mieželaitis w „Jesiennej róży” napisał, parafrazując Adama Mickiewicza:
         „A mówią Litwo,
         Że jesteś nieduża.
         Ojczyzno moja,
         Co dajesz mi zdrowie.”
         On też, w innym wierszu zawarł frazę: „Powinniśmy się nawzajem duszami rozpoznać”.
         Twórcy zarówno polscy jak i litewscy poświęcali liczne utwory tej ziemi, jej przyrodzie i mieszkańcom. I dzisiaj nie ma znaczenia, jakiej  byli narodowości, ważne jest, że pozostawili po sobie piękną twórczość. Wielokrotnie doświadczam tego, że przeciętny Polak wie, iż Niemen płynie przez dawne polskie ziemie, ale czasami zapomina lub nie wie, że rzeka w tej chwili przepływa przez suwerenny kraj mający własną dumę i szczycący się wieloma dokonaniami.
         Jadę więc nad tę najważniejszą w czasach Wielkiego Księstwa Litewskiego rzekę (choć jej ujście to były już tereny krzyżackie lub kolejnych państw pruskich). Poruszam się dawniejszym Traktem Batorego, z Wilna ku Grodnu, gdy znajomy Litwin nagle skręca w lewo w wąską drogę, właściwie dróżkę prowadzącą skrajem lasu. Jeszcze jeden zakręt i znalazłam się w zupełnie innym, bajkowym świecie. Pod górką skrytą przez niewielki zagajnik stoi stary dworek, częściowo odnowiony, otoczony bujnymi krzewami i opleciony pnączami. To Borejkowszczyzna, gdzie przez wiele lat mieszkał Ludwik Władysław Franciszek Kondratowicz herbu Syrokomla. Tu, niedaleko ruchliwej szosy, czas stanął w miejscu. Cisza i spokój, słychać tylko śpiew słowików, jasne słońce na niebie i wydaje się, że za chwilę na kamiennej ławie przed domem zasiądzie stary, stroskany poeta, aby snuć swoje wierszowane opowieści o Litwie.
         Władysław Syrokomla, bo pod takim nazwiskiem wpisał się na karty polskiej twórczości, wiele lat żył i tworzył na ziemi litewskiej, nie tylko poznając ją, ale też pokochując, co ujął w wierszu o tej pięknej rzece, symbolu Litwy:
         „Ówdzie się Niemen jak modry wąż kręci
         Zieloną smugą pól i sianożęci,
         Ówdzie się bystro wrzezał w bór ponury
         Lub w żebro góry.

         Ówdzie osłonion wierzbą lub olszniakiem,
         Swym staroświeckim przesuwa się szlakiem;
         Ówdzie gwałtownie nowej drogi pyta,
         Rwie swe koryta.

         Albo spotkawszy kamień po swej drodze,
         Bije weń piersią i pieni się srodze,
         Lub się na piasku, gdy złość przeminęła
         Miękko rozściela.

         Na brzegach jego to krzyż z Bożą Męką,
         Albo napotkasz kapliczkę maleńką,
         Lub cichą wioskę, lub dworek poziomy
         Z dachem ze słomy. Czasem na górze dziwnego nazwiska
         Sterczą starego rudery zamczyska,
         Lub stary kurhan, gdzie śpią jak na straży
         Rycerze starzy.”

Katarzyna Węglicka
Opracowanie prozatorskie: Marzena Woronow

(fragment wiersza Władysława Syrokomli z roku 1860 „Pamięci Fabiana Sebastyana Acerna (Klonowicza)” wydanego w zbiorze „Wybór poezji”)

 (zdjęcie archiwalne – Władysław Syrokomla na portrecie Władysława Barwickiego: https://ru.wikipedia.org/wiki/Сырокомля_Владислав)

Następny wpis

Skarby, zbójcy i uszczołby

czw. paź 22 , 2020
          Przedziwne kształty i niespotykane ich nazwy: bołdy, berdy, chełmy lub uszczołby, to skały w okolicy Bubniszcz.         Miejsce to przez długie lata interesowało naukowców, turystów oraz pisarzy, a dwa lata temu kolejny raz i mnie.         To był letni, gorący dzień. Rozgrzane słońcem Bubniszcze w pełni odkryło przede mną swoją niesamowitą atmosferę. Od razu daje się zauważyć, że dawno temu, najpewniej w średniowieczu, istniała tu forteczka. Główny zespół skał niejako otacza dziedziniec, wokół którego, jak w obronnych twierdzach, wykuto komory, schody i nisze, które zapewne służyły jako schronienie lub też azyl dla ludzi oraz jako miejsca, gdzie można było ukryć zdobycze. Ponad nimi […]