Tak mówił o sobie jezuita biskup Adam Naruszewicz, poeta, publicysta, nadworny historyk. Urodzony koło Łohiszyna w rodzinie łowczego pińskiego, dość szybko stracił oboje rodziców, ale ich mądrość ukształtowała w nim skłonność do nauki. Najpierw kształcił się w kolegium ojców jezuitów w Pińsku i tu w 1748 roku wstąpił do zakonu. Stąd wyjechał do Wilna na dalszą naukę, a potem była Francja i powrót do Wilna, gdzie otrzymał katedrę poetyki, nauki stylu i dziejów literatury. Na koniec przyjazd do Warszawy i wykłady wymowy oraz z geografii i historii w Collegium Nobilium…
W rezydencji w Duboi, gdzie historyk-jezuita spędził młodzieńcze lata, zachowały się jedynie pozostałości zespołu dworskiego dawnej letniej rezydencji jezuitów pińskich, którym majątek podarował w 1638 roku książę Albrecht Radziwiłł. To oni w 1657 roku przyjęli ciało zamęczonego przez kozaków w Janowie Poleskim Andrzeja Boboli, które stąd, wśród modłów okolicznej ludności, przewieziono na miejsce spoczynku.
W końcu XVIII wieku posiadłość stała się własnością Kurzenieckich, z których Ignacy, elektor Stanisława Augusta Poniatowskiego, uczynił z niej wielkopańską, klasycystyczną rezydencję, a w 1870 roku Karola Jana Szlenkiera, bogatego warszawskiego współwłaściciela fabryki firan i koronek. W okresie międzywojennym mieściła się tu szkoła rolnicza założona przez córkę Ignacego, a obecnie teren należy do państwowego gospodarstwa rybackiego, czyli – jak tu się mówi – rybchozu. Mimo tych zmian zachował się tu jeden z najpiękniejszych niegdyś na Polesiu parków regularnych oraz XVIII-wieczna barokowa kaplica pojezuicka Podwyższenia Krzyża Świętego, która stała się kaplicą grobową kolejnych właścicieli. Dawniej jej ściany pokrywały malowidła, ale po czasach powojennych, gdy służyła jako magazyn i poczta, nic z nich nie zachowało się. Dziś jest tam jedynie drewniany Ukrzyżowany Chrystus z drugiej połowy XVII wieku, czasów gdy służbę sprawowali tu jezuici.
Dziś mogę zobaczyć tylko tę ostatnią budowlę – unikatową na ziemiach Rzeczypospolitej, bo zbudowaną na planie sześciokąta – ale dzięki opisowi wizyty ostatniego króla Polski, Stanisława Augusta Poniatowskiego, jadącego jesienią 1784 roku na sejm w Grodnie, sporządzonego przez gospodarza, Ignacego Kurzenieckiego, także poczuć piękno i gościnność tego miejsca: „…w Duboi król spędził półtora dnia, w tym ważny 7 września, kiedy to przypada dwudziesta rocznica elekcji. Przed bramą dubojskiego dworu został specjalnie zaaranżowany szpaler z jedliny i ustawiona brama tryumfalna. Urządzono wystawny obiad, następnie krótkie polowanie, potem na dziedzińcu szczucie niedźwiedzia, wieczorem iluminację i fajerwerk w ogrodzie przy muzyce. Następnego poranka rocznicę elekcji uświetniono 100 wystrzałami armatnimi, po powinszowaniach wszyscy udali się do kaplicy, w której odprawiono mszę. Po wręczeniu ceremonialnych podarunków król upuścił Duboję, udając się do Pińska.”
Katarzyna Węglicka
Opracowanie prozatorskie: Marzena Woronow

(cytat za „Kościoły i klasztory rzymskokatolickie dawnego województwa brzeskolitewskiego”, tom 3, Międzynarodowe centrum kultury w Krakowie)